Archiwum październik 2004


...i zeby sie wszystko udalo. amen.
Autor: malenstvou
31 października 2004, 19:24

current mood:

wiec, jesli wszystko dobrze pojdzie, to spotkamy sie juz na zime. bab i dziad juz sa za *happi dance* zostali tylko mam i tat. no i jego mam i tat. ale to niedaleko od moich dziadkow do niego, w kazdym razie o wiele blizej niz ode mnie. i przyjedzie na wekend a ja zwariuje ze szczescia i juz go nie puszcze. i pojdziemy na basen hyhy... tak, tak, moja wyobraznia o podwyzszonym poziomie hormonow podsuwa mi odpowiednie obrazy (no co, to nie moja wina, ze mam okres plodny cyklu, nie?). i prosze, zebysmy mogli razem spac, prosze!!! amen. hehe, tzn babcia sie nie zgodzi, ale moze ciocia...

piotrek zawsze mnie sprowadzi na zla droge. najpierw gadalismy o lekcjach, potem o szczurach i sylwestrze no i skonczylo sie jak zwykle na seksie. tylko czemu kiedy mam hormony???

i na koniec kolejne "rozmowy niekontrolowane":
ja:
a wlasciwie to co bys chcial ze mna robic, jak juz sie spotkamy?
on: jak powiem, ze chlac, to bedzie zla odpowiedz?
ja: dokladnie. a wlasnie, kochanie, jak przyjade to nie bedzie zadnego chlania, jasne? 1-2 piwka to spoko, ale zadnego chlania
on: no oczywiscie, ze nie. przy tobie nie musze.

taaaaa, i kolejny raz zmiekczyl mi serducho ^^ juz sie nie moge doczekac. w sumie troche sie boje, bo sie tak dawno nie widzielismy, zebym sie nie zawiodla. amen.

mysli nieuczesane
Autor: malenstvou
29 października 2004, 12:49

current mood:

bedzie strasznie chaotycznie. coz, taka moja natura.

Szpon sie zlamal :( jak on mogl??? przetrwal caly koncert, ta najgorsza rzeznie, przetrwal strefe pogo i co? zlamal sie na WFie. chlip chlip. dwa miesiace go zapuszczalam, juz byl taki harcorowy i szponowaty i wszyscy sie go bali, a on bezczelnie wzial i sie zlamal jak gralismy w siatke. musze zapuscic nowego... czyli kolejne dwa miesiace bez obcinarki ^^


chcialysmy isc na ani mru-mru w czwaretk z mam i bab. czyz nie fajnie? :)ale niestety juz wyprzedane bilety :( a ja tak chcialam ich zobaczyc, bo osobiscie uwazam, ze michal jest calkiem spogo, mimo ze jest taki chudy. ale ma fajne wlosy ^^ no i jeszcze jest kawalerem, heh (tak wiem, wiem, nie wolno mi).


jestem chora i umierajaca i od srody nie ma mnie w szkole. cierpie katusze z powodu kaszlu i kataru w lewej dziurce od nosa. hehe. jakbym zeszla z tego swiata, to pomodlcie sie czasem za mnie i powiedzcie MU, ze mnie juz nie ma. moze chociaz wtedy sie zmartwi... nie no, ja wcale nie narzekam na niego. tylko moglby byc chociaz troche mniej racjonalny. troche wiecej szalenstwa i romantyznu, kochanie, prooooosze. dziekuje


You represent... desire.
You represent... desire. You sure are motivated. You have a definite knack
for getting what you want. You always put your
own interests before those of others, and you
almost always find youself being satisfied.
Though you have determination, try some
compassion. Putting others first occassionally
can get you even more satisfying relationships.

What feeling do you represent?
brought to you by Quizilla

i na koniec kolejny odcinek z serii ''rozmowy niekontrolowane''
on:
dobranoc... niech ci sie przysni cos slodkiego.
ja: co? masz jakies propozycje?
on: hmm... niech ci sie przysni szeroka, piekna plaza z palmami i cieple, piekne, niebieskie morze.
ja: i piekny, goracy facet w pieknym niebieskim morzu...
on: piekny, goracy facet? czyli ja jestem wykluczony?

musze jakos podbudowac jego poczucie wlasnej wartosci. przeciez on jest taki seksowny i w ogole. btw, sen sie prawie spelnil. tyle, ze zamiast morza byla wanna. tez dobrze ^^ przynajmniej woda byla z piana, a w pianie sa zawsze fajne zabawy. dobra, dosc tego. to moj facet :P

pogój z wami

''spiewam i tancze i jem pomarancze...''
Autor: malenstvou
25 października 2004, 21:54

current mood:

no dobra, to moze nie wyglada jak pogo, ale wciaz jeszcze chce tanczyc i spiewac ^_^ po pierwsze: IZA ZALUJ, SYNU, ZALUJ!!! ale zacznijmy od poczatku...

pociag. wsiadam i znalazlam age i dlugiego wraz z ich kolega o wdziecznym imieniu piotrek i pojechalismy sobie wraz do wrocka na koncert. powiedzialam tacie, ze kupa mi sie sprala z koszulki i sie bidny zalamal (trzeba mu bylo powiedziec po koncercie). ale powiedzial ze zrobi mi nowa ^^ we wrocku spotkalismy sie jeszcze z wujkeim pogo i ruszylismy po cos do picia, zeby nie umrzec z pragnienia na koncercie... i tak feenux zamkniety, spolem zamkniete, dopiero zabka otwarta a tam bida z nedza, ale dobra. zrobilismy zakupy i ruszylismy na w-z... i zaczelo sie czekanie pod drzwiami az nam laskawie otworza X_X juz zaczelismy z tata pogowac i spiewac ojojoj pod lokalem, zeby nie umrzec z nudow...

nareszcie otworzyli. huraaaaa! zostawilismy kostki i torby w szatni i zeszlismy na dol (to byl moj pierwszy raz w w-z wiec wszystko podziwialam dokladnie) usiedlismy przy stoliku i czekalismy az otworza zelazna kurtyne, za ktora juz probowal akurat. i yessssss otworzyli, zelazna kurtyna padla i ruszylismy... do drugiego stolika. ''koncert zacznie sie godzine pozniej'' *zgon* mama i tata zaczeli sie miziac, a my toczylismy kule. najwieksza wytoczyl piotrek, bo my z pogosem jeszcze tam gadalismy.

i o 20.00 zaczelo sie! juhu juhu juhu! no to my jazdaaaaa (a sorry, nie te klimaty) no to my siup! i juz tam podrygi czynimy. my z mama bardziej z tylu, a tata juz do strefy pogo i tylko wlosy jego bylo widac znad tlumu :) ja osobiscie, musze z nieukrywanym wstydem sie przyznac, ze strefa pogo napawa mnie lekiem ze wzgledu na moje male wymiary, wiec raczej zostawalam poza epicentrum. a tu piotrek, ktorego znalam 3 godziny zaczal mnie pchac na sam srodek... przez ponad minute nie wiedzialam gdzie jest gora a gdzie dol. ale byl hardcore. i dzieki jego jakze zdecydowanemu dzialaniu znalezlismy sie pod scena i juz tam zostalismy. tomek jest ladniejszy na zywo niz na zdjeciach (taka tylko moja dygresja co do wokalisty). no i tam sobie pogowalismy na maxa, w tym scisnietym, mokrym i szalejacym tlumie. niezapomniane przezycie. a ja patrze w gore, a tu tato leci, niesiony na rekach tlumu ^__^ kochany tato :) zrzucili go pod scene i juz sie panowie goryle nim zaopiekowali.

zostalismy pod scena z piotrkiem do konca akurata, potem wrocilismy na tyly. ja co prawda czulam sie lekko (BARDZO) opadla z sil, az sie zaczelam zataczac, a oni gupki mysleli ze ja dalej chce pogowac i znowu sie zaczelismy obijac ^^ tata sprawil nam picie i usiadlysmy z mama na chwile. bylysmy tak zmeczone, ze juz nie wyszlysmy pogowac na dezertera. tylko chlopaki poszli.

piotrek w trakcie dezertera wrocil na kanape, caly mokry, polozyl sie, wstal, powiedzial ''kurwa'' i wrocil do pogowania.

tato przyszedl i powiedzial, zechyba kogos walnal glanem po glowie jak plyna. dla nieuswiadomionych - tata ma glany nabijane cwiekami. biedny ktos dostal stygmaty ^^

cztery razy walnelam piotrka w szczene moja jakze twarda czacha. bo nie umielismy zsynchronizowac podskokow. tylko czemu ja mam guza, a on nie ma spuchnietej szczeki??? ale jeszcze raz przepraszam :)

piotrek do rodzicow: ''ej, wy pilnujcie lepiej tego malego delikwenta (czyli mnie) bo gdyby nie ja, to by byla o polowe ciensza.'' fakt. i za to tez dzieki, bo bylam pod scena i zyje ^^

bilans strat wyglada tak: mam duuzego guza na lebie V_V poza tym naciagniete miesnie szyi (nie moge sie patrzec w dol, bo boli), zakwasy w miesniach nog i jeszcze jakies zadrapanie (chyba od zegarka piotrka). ale bylo wypasiscie.

IZA, ZALUJ. BYL HARDCORE.

skrot wiadomosci ze swiata malego...
Autor: malenstvou
23 października 2004, 17:05

czwartek
- FearDotCom... nie ogladajcie tego sami... ja ogladalam go z W. i bylo calkiem milo, nie tylko dlatego ze mnei bronil przed ta straszna dziewczynka... kolejny schizotoniczny film...
- w ogole to byla sw. urszula, wiec nie bylo lekcji (wosu hehehehe) a za to bylo ciasto.
- otveen i ja w poszukiwaniu sukienek na 100dniowke... X_X jakie ceny. i szukalysmy w empiku prezentow na 18 mmery. w takiej malej kamasutrze znalazlysmy pozycje o nazwie ''krowa'' nie chcialabym sie kochac ''na krowe''.. a moze na krowie?

piatek
- kupa dziwnych mysli dopadla malego... bo nie wie, co zrobic z panem X, skoro ma przeciez pana Y.
- sprala mi sie koszulka od mamy, taty i wujka pogo. V_V i nie wim, jak in to powiedziec, bo tata sie zalamie... tak sie napracowal
- mam juz bilety i bedzie pogoooooooooooooooo

sobota
- dalej nie ma pana Y i maly juz sie niecierpliwi i szuka pomocy u wszystkich... (hellou rin)
- a pan X nie dzwoni w sprawie wspomnianej stoodnioofki... ktos sie moze niecierpliwic...

prognoza na niedziele
koncert dezertera i akurata, czyli... pogooooooooooo!!

oj tak, tak...
Autor: malenstvou
17 października 2004, 16:04

current mood:

ja: a tak wlasciwie, to co ci sie we mnie spodobalo, ze chciales ze mna byc?
on: oj, nie moge powiedziec, ze jest takie COS, co mi sie spodobalo, cala mi sie podobasz... twoje cieplo, takie przyjazne podejscie do wszystkich ludzi.. jestes cala taka fajniutka...
ja: ojej... az mi sie cieplutko na sercu zrobilo...
on: i slodko sie patrzysz ^^
ja: slodko sie patrze... tak jak wtedy w pubie?
on: uhm...

*zgon* az kolacji nie moglam zjesc.

wybaczcie, ze takie krotkie te notki. ale tresciwe.