Najnowsze wpisy, strona 3


jestem 9, a moim skrzydlem jest 1... :)
Autor: malenstvou
04 grudnia 2006, 20:10
enneagram

Dziewiątka w skrócie Dziewiątka lubi pomagać innym, jest z natury dobra oraz wrażliwa. Poszukuje jedności z innymi ludźmi i ze światem wokół. Jak postępować ze mną

* jeśli chcesz abym coś zrobiła, musisz o to zapytać w odpowiedni sposób. Nie lubię zbytnich oczekiwań lub nacisków
* lubię słuchać i pomagać, ale nie staraj się tego zbytnio wykorzystywać
* gdy mówię, poczekaj aż skończę, nawet jeżeli czasami się zatrzymuję by pomyśleć
* daj mi czas do namysłu zanim podejmę decyzję. Delikatne ponaglanie jest w porządku o ile mnie nie pouczasz
* mów mi gdy Ci się podobam. Jestem otwarta na wszelkie pochlebstwa
* przytul mnie. Pokaż mi fizyczne zaangażowanie. To mnie ośmiela i łatwiej okazuję uczucia wobec Ciebie
* lubię dobrą rozmowę ale nie konfrontację
* śmiej się ze mną i dziel ze mną radość z życia

Co lubię w byciu dziewiątką

* bycie troskliwym wobec innych
* umiejętność relaksowania się gdy chcę się dobrze bawić
* wiem, że większość osób bawi moje towarzystwo. Jestem sympatyczną osobą
* umiem dostrzegać wiele stron tego samego problemu, łatwo znajduję polubowne rozwiązania
* umiem iść z prądem i czuję się jakbym była jednością ze wszystkimi
* nie osądzam innych i umiem akceptować zachowania innych

Co jest trudne w byciu dziewiątką

* jestem często zbyt pochopnie osądzana i nierozumiana za bycie zbyt łagodną i za nie śpieszenie się z podejmowaniem decyzji
* jestem wobec siebie krytyczna za brak inicjatywy i brak dyscypliny
* jestem zbyt czuła na krytykę; biorę do siebie każde krzywe spojrzenie czy uniesienie brwi
* zbytnio przejmuję się tym co inni o mnie myślą
* nie wiem do końca czego oczekuję od siebie i od innych
* nikt mnie nie słucha i nikt nie traktuje mnie poważnie

Dziewiątka ze skrzydłem jeden: 9w1 - "Marzyciel"

Dziewiątka z tym skrzydłem, ma zachowanie wzorowego dziecka. Instyktownie zachowuje się cnotliwie, uporządkowanie, sprawiając jak najmniejsze kłopoty otoczeniu. Gdy jest szczęśliwa, posiada dużą moralność i jest dobrym liderem z dobrym sercem i uzdolnieniami do pokojowych rozwiązań. Często posiada poczucie misji do spełnienia, prywatnej lub publicznej, misji w której pracuje ciężko mając na celu dobrobyt wszystkich, którzy są w to zaangażowani. Wyraża miłość zgodnie z wszelkimi zasadami poprawności, chce się angażować, czynić jak najmniej przykrości. Dziewiątka z tym skrzydłem może być bardzo lubiana, skromna, czarująca, delikatna. Czasami posiada wielką grację i opanowanie z odruchami spontaniczności i dużej czułości. Elegancka prostota uczuć. W stresie, ma tendencję do bycia niestaranną. Może stać się pasywna, bierna i działać z wątpliwą moralnością. Ma poczucie spełniania obowiązków, których wykonywać nie powinna. Zachowuje się jak grzeczne dziecko, znika w tłumie, odsuwa w cień gdy poczuje, że jej uczucia są przez kogoś rozpoznane i rozszyfrowane. Pasywna tolerancja i akceptacja w absurdalnych i szkodliwych sytuacjach. Często znajduje się w jednostronnych związkach gdzie zbyt dużo ofiarowuje, dostając mało w zamian. Bagatelizuje problemy i powtarza sobie, że wszystko będzie dobrze. Popada w łagodne odrętwienie. Ma brak tolerancji dla własnych emocji. Powoli tłumi swoje odczucia.

Słynne dziewiątki ze skrzydłem jeden: Dalai Lama, Mahatma Gandhi, Audrey Hepburn, Martin Sheen, Jim Henson, Walt Disney.

o tym co mnie boli napisze jutro jak zbiore sily, bo wciaz sie nie moge otrzasnac...
o urodzinach Pidzamy tez bedzie :)
"sad znam zaąto se Anel zove Anel, poąto...
Autor: malenstvou
19 października 2006, 20:50
w zeszlym tygodniu bylismy na imprezie parapetowkowo-urodzinowej. dziewczyny robily impre na nowym mieszkaniu w polaczeniu z moim tortem urodzinowym. :) moj aniolek po tej imprezie zostal oficjalnie nominowany do roznych odznaczen i orderow i wciaz nie moze zrozumiec o co im wszystkim chodzi. bo dla niego nie ma nic dziwnego w tym ze prowadzil z Jaga dwugodzinna rozmowe o zyciu, a potem trzymal ja kiedy sie zataczala i namowil zeby jednak pojechala taksowka do domu zamiast isc na piechote. nie ma nic dziwnego w tym, ze ratowal Tonie jak za duzo wypila i warowal przy niej z miska, zeby nie wyrzygala wlasnego zoladka (inni to raczej by do niej dolaczyli niz jej pomogli). to przeciez nic ze wykapal "lewitujacego" Tomka (choc dopiero potem sie dowiedzial, ze on jednak woli mezczyzn, tak to by pewnie nie wszedl z nim do tej lazienki). nie ma nic dziwnego w tym, ze urat6owqal kompa Baszy przed Leszkiem, ktory koniecznie o 2 rano chcial rozkrecac jej kompa nozem (pamietny tekst Tomka kladacego sie spac: "dopilnuj, zeby Leszek odlozyl ten noz")

dostalam sliczne kolczyki z anarcha od moich dziewczyn! a ledwo pare dni wczesniej zalilam sie Martynie, ze chcialabym jakies kolczyki, ale mnie nie stac... wyczuwam spisek :P i arafate mam nowa, och tak mi bylo smutno bez arafaty po łudstoku, a teraz mam nowa sliczna :) ogolnie impreza sie udala, torcik, salatki i... kac po 2,5 redd'sa. wstyd.
pan pieszczoszek niestety nie okazuje sie interesujacy, ani tym bardziej zajecia z nim. jak to dobrze, ze mamy z nim w dosc duzej grupie, bo jakbysmy byly tylko my serbistki to by bylo dopiero kiepsko... przy ostatnim pytaniu "jaki tu jest dawny temat" szepnelam cichutko "-a-" i doczekalam sie wybuchu wulkanu "jak tu moze byc -a-?? nie ma takiej mozliwosci! co za bzdury!"... przepraszam bardzo, prosze mnie nie zabijac... teoria o jego geizmie zdaje sie coraz bardziej potwierdzac... podobno widziano go w klubie o jednoznacznej klienteli... pytanie tylko, czemu on na trzecie zajecia z rzedu znowu przyszedl w tej samej koszulce?
Jaga chce zrobic niedlugo jakas impreze.. kochanie szykuj sie :P
"bez cierpienia sie nie dowiesz ile kosztuje...
Autor: malenstvou
12 października 2006, 18:13
tak, wrocilam do starego szablonu, bo jednak lubie go bardzo.

przez pare dni bylam singlem... bylo strasznie i dla mnie i dla niego... ale nauczylo nas to czegos. po raz pierwszy od nie wiadomo kiedy porozmawialismy zupelnie szczerze, co kogo boli i jak chcialby zeby bylo.. ehh, czasem wystarczy szczera rozmowa, i wszystko moznaby jakos poukladac... oboje popelnilismy bledy, ale udalo nam sie do nich przyznac i popracowac nad nimi...

jeszcze wiele musimy sie nauczyc, o sobie, o zyciu... ale ta lekcja byla nam bardzo potrzebna. wreszcie wiemy, ile tak naprawde dla siebie znaczymy, i co jest dla nas wazne. jest tak jak byc powinno. po burzy przyszedl spokoj, jestesmy szczesliwi.
a schodzac na ziemie... ja nie chce juz studiowac! naszla mnie jesienna deprecha, ktora niestety pokryla sie z zajeciami z podstaw gramatyki jezyka staro-cerkiewno-slowianskiego. przeciez to jest bardziej umarle od laciny! ja chce spowrotem na 1 rok... przynajmniej nie mialam zajec z chudym, despotycznym gejem (tonia twierdzi ze to po nim widac) z pieszczocha, starym skrzatem, ktoremu tylko czapki brakuje czerwonej i rosjanka, ktora myli sie w polskim, a probuje nas uczyc serbskiego...

jutro parapetowa u moich dziewczyn. a wczesniej moja urodzinowa pizza. kochanie przyjedzie po mnie na zajecia :) i co z tego, ze piatek 13. dzien bedzie zdecydowanie szczesliwy :)

WłOCHATY - MIŁOŚCI WYSTARCZY, ŻE JEST

‘Żeby Na Ziemi Się Nie Udusić
Żeby Nie Stać Się Nienawiścią

Żeby Nie Usłyszeć Za Późno Tego Krzyku
Nie Umieraj, Nie Odchodź, Jeszcze Okażę Ci Serce

A Serce To Jeszcze Za Mało, Żeby Kochać

Gdy Nie Umiesz Oddać Siebie
Jakże Masz Dostać Wszystko

Bez Cierpienia Się Nie Dowiesz
Ile Kosztuje Miłość

Czy Ta Co Odeszła Raz Jeszcze Powróci?’

‘Ten Strach, Że Miłość Nadciąga Jak Burza’
Rozrywa Serce I Przewraca Rozum.
‘A Przecież Wszystko Jest Proste
Kiedy Się Kocha’

To Wzruszenie Kiedy Coś Podchodzi Pod Gardło’
Zatyka Głos I Zasłania Oczy.
‘Jeśli Jest Miłość, Przestań Się Martwić’

Ja, Głupiec, Wciąż Wierzę
W Miłość Bez Chęci Posiadania
Ja, Głupiec, Wciąż Wierzę
W Miłość Co Przetrwa Wszystko.

‘Miłości Wystarczy, Że Jest’

''stoisz jak glaz posrodku dobrych rad strumienia...''...
Autor: malenstvou
12 września 2006, 15:08
wy wszyscy macie racje... wiecie lepiej... znacie na wszystko odpowiedz i dobra rade... wiecie, ze tak sie zyc nie da, ze predzej czy pozniej to sie rozpadnie...

nie wiecie tylko i NIE ROZUMIECIE, ze moje zycie konczy sie wraz z nim...
put put... ktos mnie jeszcze pamieta?
Autor: malenstvou
07 września 2006, 14:39
zbliza sie koniec wakacji moich... jeszcze jakies 3 tygodnie.. a ja do dzis jeszcze nie oddalam indeksu... pani w sekretariacie niestety nie wie kiedy moj tutor ma konsultacje, bo wczoraj wrocila z urlopu... troche ja rozumiem, ja tez caly czas siedzialam poza domem...

25.06-29.06 Mielno-Uniescie
pojechalam po raz pierwszy sama z moim kochaniem nad morze :) zaraz zreszta po zdaniu egzaminu z literatury powszechnej :) dostalam 4 do indeksu, poszlam do toalety, zrzucilam spodnice, wrzucilam glany, zlapalam torbe i heja ;) nastepnego dnia rano juz spacerowalismy brzegiem plazy... zajadalismy pyszna pizze w restauracyjce, sniadanko kupowalismy w sklepiku pod naszym domkiem (ehh, te cudowne male dzemiki w pudeleczkach), zabawialismy sie na wesolym miasteczku (dom strachow byl bardziej do smiechu ale i tak bylo fajnie)... kapiele w morzu byly znikome... woda lodowata wiec tyle co zamoczylismy stopy (lub tez ewnetualnie zalala nas fala), ale grzanie sie na reczniczku tez ma swoje uroki :)

29.06 Gdynia
po poludniu zwiedzilismy gdynie... stateczki z daleka, za to akwarium juz z bliska... rybki w stylu nemo i krabiki :) a potem oczywiscie dwa glodomory poszly sie napchac do sfinxa przed podroza :)

30.06-03.07 Swidnica
no a po jakze ciezkim tygodniu wypoczynku trza bylo zebrac sily do zycia u kochania :) ogladajac filmy do poznej nocy ale ćśśśś...

15.07-16.07 Kamienna Gora
mily wieczorny grill u przyjaciolki z jej swiezo upieczonym mezem :) bynamniej nie na grillu :P spotkala sie cala ekipa ich znajomych, zajadalismy sie pysznymi szaszlykami przy ognichu... a dnia nastepnego - sprzatalismy po imprezie -_-" a skonczylo sie na laniu woda wszystkiego i kazdego :) a niby wszyscy juz jestesmy dorosli :P

17.07-24.07 Swidnica
tym razem dluzszy odpoczynek u kochania.. zbieralismy sily i ekwipunek na woodstock... w miedzyczasie zdazylismy oczywiscie zrobic pare grillow ze znajomymi, wypic troche piwka (taa, zaprawa przed wood?) i zwiedzilismy dwa razy wroclaw (wroclaw jest bee, bo tam sie najwiecej kasy traci :P oczywiscie zartuje - kocham wroclaw!)

25.07-30.07 Woodstock
wersja oficjalna brzmi, ze bylam u baszy... mam nadzieje ze nikt sie nie dowie, ze ona wtenczas siedziala w londynie :P ale wreszcie chcialam zasmakowac tej atmosfery, pojsc na najwiekszy darmowy koncert w polsce, pomieszkac troche w namiocie z moim lubym i zjesc u hare kryszny :P jedzonko rzeczywiscie syte i niczego sobie, ale jedzac dwa razy dziennie to samo przez tydzien - nie. aniolek wreszcie oddal krew (odkad skonczyl 18 lat zawsze tego pragnal), a mi jako jego corce (do tej pory nie wierze ze oni naprawde tak mysleli) zrobili badania na grupe. sasiadow mielismy hmm, interesujacych :) nie ominely nas oglosy wolnej milosci, sikanie w srodku lasu pod naszym namiotem -_-" i pan, ktory prosil kolegow, bo zostawili go tu a ratowali browara. a kiedy postanowilismy sie przeprowadzic, zamieszkalismy kolo "wroclawskiej elyty punkowskiej". wszystko ladnie i pieknie, szkoda tylko ze ostatniego dnia ukradli nam wszystko... zostawiajac butelke wody i aniolkowe spodnie :(

potem juz tylko dom i Swidnica
przez ostatni miesiac tydzien siedzialam w domu, a reszte spedzalam glownie w swidnicy, choc o walbrzych tez zahaczylismy... czulam sie jak prawowita zonka, gdy tesciowie pojechali na wczasy, zostawiajac tylko nas dwoje na wlosciach :) gotowanie, pranie i sprzatanie to jest to :) ale potem to juz tylko odpoczynek....

a jutro znowu w trase :P ostatecznie aniolek ma weekend, czyli wolne od szkoly :)