Archiwum 29 maja 2005


tak mi goraco, ze nawet nie umiem tematu...
Autor: malenstvou
29 maja 2005, 17:06
ok. wszystko dobrze sie skonczylo wiec pora na notke "wlasciwa"

wyszlysmy z domu z ada przed 7 rano zeby dotrzec na "spontan urodzinowy" taty... w zarowie bylysmy o barbarzynskiej godzinie o nazwie 7:45. *zgon* czekalysmy sobie na przystanku na autobus (ktory btw nie przyjechal) i przysiadly sie do nas cudowne (ekhem...) jabol-punki. -_-" po dosc dlugiej rozmowie dowiedzialysmy sie, ze na wakacjach to mozna (oprocz chodzenia na koncerty) "pic, kopulowac sie, oraz palic ziolo". aha. poza tym, prawidziwy punk nie ma gornej jedynki, a pan nie mial dwojki, wiec nie byl prawdziwym punkiem. i dowiedzialysmy sie rowniez, ze jarocin to bylo cos... jak sie pilo denaturat z sokiem... ("to byly czasy"). jako ze autobus podmiejski sie nie chcial zjawic, postanowilysmy wybrac sie pks-em. ale oczywiscie nie pozwolono nam (innymi slowy - bleee... przytulil sie do mnie i zional mi w twarz na wpol przetrawionym alkoholem tlumaczac, ze "jedziecie czerwonym"). obdarowalysmy ich biletmi na autobus, zeby choc raz pojechali jak przykladni obywatele i same wladowalysmy sie jednak do pks-a. dopiero na miejscu, w swidni u taty, dowiedzialysmy, ze byli to jakze zacni czlonkowie jakze znanego w zarowie zespolu ANAL FRONT. musze sie chyba na ich koncert wybrac:)

tato zrobil mi iroka na swoja "impreze". jeeeeej... jako, ze mam dluuugie wlosy bylam w szoku, ze stal. i ustal az do wieczora :) i oczywiscie wzbudzalam tym niesamowite poruszenie w miescie swidnica. zwlaszcza u malych dzieci i drechow. osobiscie juz wole dzieci :) zdjecie pojawi sie wkrotce, a co.

w tym skwarze przebieglismy cala swidnice zbierajac po drodze reszte ekipy. po drodze zaczepil nas jeszcze jakis chlopak... powiedzmy ze przedstawiciel kultury ytzz ytzz... kepke KROTKICH wlosow mial uformowana na ksztalt kupy za pomoca duzej ilosci zelu. i chcial dready, bo zobaczyl, ze ada ma :) tato mu powiedzial, ze on robi dready, wiec ten sie pyta jaka dlugosc wlosos jest potrzebna. co najmniej 10cm. i nam wmawia,ze takie ma. aha jasne. no ale dobra, nasz klient - nasz pan. nuemr do dlugiego mial zapisac jego ziom, ktory puszczal muze w stojacym nieopodal maluchu -_-" to poszlismy do niego, a ten pomimo ogromnego zdezorientowania zapisal numer taty, wiec ruszylismy dalej. i wybralismy sie na amfiteatr... posiedzielismy troche (kowal nam pogral na djembie), wypilismy mase wody i soku jablkowego zakupionego oczywiscie w babilonii i ruszylismy dalej. w sumie moglismy poczekac na czarnego, ale ilez mozna ^^" i wciaz nie doczekal sie swojego masazu, ktory mu wisze jeszcze od punky reggae heh. nastepnie udalismy sie hen hen daleko na jakies pole. moje nogi... (zwlaszcza, ze bylam w glanach) dotarlismy na owo pole, gdzie juz byly poskladane takie smiszne snopy siana w ksztalcie ogromnych rolek papieru toaletowego. chlopaki od razu sie nimi zajeli... zaczeli skakac po nich i z nich... zrzucili jeden "zwoj" na dol... ogolnie bylo duzo piania :)

do domu wrocilismy wieczorem... mama dlugiego najpierw doznala szoku widzac mojego iroka.. a wlasciwie jego pozostalosci... na szczescie udalo mi sie go zmyc i nawet rozczesac moja potwornie natapirowane wlosy. no a wieczorkiem, tradycyjnie, "muzyka buntu - opowiesc o bobie marley'u". bylismy niestety tak ujechani, ze zasnelismy, nawet nie w polowie. skandal... :)

uch, troche dlugie... no to milej lektury (tato zwlaszcza:))