Archiwum 21 sierpnia 2005


positiv vibration yeah :) (notka na cztery...
Autor: malenstvou
21 sierpnia 2005, 22:08
bielawa rulez :D

zeby pojechac na regalowisko trzeba najpierw wydostac sie ze swidnicy a to wcale nie jest takie proste na jakie wyglada :)
postanowilismy z aniolkiem pojechac pociagiem do dzierzoniowa i potem z buta trzaskac, bo Mr. Pogos mial problemy z zabraniem nas POGO(S)NEZEM.. poszlismy zatem na dworzec. kupilismy bilety i dowiedzielismy sie ze jedzie komunikacja zastepcza (czyli autobus) i moze sie "troche" spoznic. troche teoretycznie=40 minut. praktycznie=1h05 X_X. przez czas oczekiwania na busa aniolek nauczyl sie dokrecac dready i szydelkowal sobie moja glowe:)
autobus owszem przybyl. pelny do granic mozliwosci, tylko ludziom nogi przez szyby wystawaly. udalismy sie zatem na pks a tu zonk. bus dopiero o 17:30. sic!! wracajac na pkp dorwalismy pare rownie zdesperowana co my. ostatecznie, po dogadaniu sie z nimi, pobawilismy sie w burzui i pojechalismy do dierzoniowa Taxijankiem.
w dzierzoniowie znalezlismy pks, skad wyslali nas na mpk. tam oczywiscie tradycyjnie kupa ludu Bozego. no to anioł w oczekiwaniu na busa znowu za szydło :P. po kilku minutach nadjechał upragniony autobus. tradycjnie juz - zaladowany że ludzie na szybach minki robili:). i z całego ludu na przystanku wcisneły sie dwa male dzieciaki co miały mało wspólnego z regałowiskiem. postanowilismy jednak trzaskac z buta do tej bielawy.
kiedy minal nas traktor doszlismy do wniosku ze to nieglupi pomysl, aby zaczac lapac stopa. lapiemy lapiemy, a kierowcy tylko nam dziwne znaki pokazywali :P. wreszcie nasza towarzyszka podrozy (bo wciaz trzymalismy sie razem) doszła do w wypowiedzianego na głos wniosku. "Jak sie ten K*** nie zatrzyma to mu przez okno napluje". o dziwo, zatrzymal sie i to z piskime opon :) hurrra! podwiozl nas juz bardzo blisko regalowiska, pod sam zalew. jednak sa jeszcze porzadni obywatele na swiecie.

juz na miejscu szukalismy taty dlugiego i mamy dluzszej z reszta ekipy. obeszlismy strefe dwa razy zanim ich zobaczylismy (no a ja myslalam ze takiego wyrozniajacego sie tate znajde w mig). siedzieli sobie w strefie wiec ich odwiedziłam bo anioł ze wzgledów technicznych nie mógł przejsc przez ochrone. zgarnelam wujka pogo i poszlismy napic sie napojow wysoko chlodzacych hihi, ktore po podrozy w aniolka plecaku byly dosc... cieple :) po drodze znalezlismy ekipe aniola z amfiteatru wiec sie do nich przylaczylismy. wziela mnie potem taka bania ze panie daj pan spokoj... nie pijcie na sloncu, dzieci drogie, nawet reddsa... na szczescie kochani jego kumple obiecali sie zajac jego plecakiem wiec problem techniczny zostal rozwiazany i moglismy sobie spokojnie isc pod scene.

SPOTKALAM KSYSIA! jak szlismy sobie pod scene.. ide ide patrze a tu ksysio! moj kolega z gimnazjum (wciaz w jednej i tej samej koszulce black sabbathu hah - juz sporo dziurawej zreszta). to az dziw bierze, ze tak sie nie lubilismy a teraz (po latach hihi) tak lajtowo mozna sobie bylo pogadac... a w pogo spotkalam piersia :) urszulanke.. echh urszulanki naprawde sa wszedzie :)milo tak w tlumie spotkac kogos znajmoego, a juz zwlaszcza jesli sie do dluugo nie widzialo. czarnego nie spotkalam i dobrze (taak taak wciaz mu wisze masaz hłeh)

w pogo dlugo nam nie zeszlo... (ze wzgledu na banie i duze slonce czyt slonce + bania= naprawde wielgachna banka). wrocilismy wiec do ekipy aniolka (achh cien... psss). i wlasciwie siedzielismy tam prawie caly czas (wylaczajac wycieczki w krzaczki na siku) bo jako dziwnie mimo ze sie nic nie działo tam to zawsze cos sie działo (dziwne nie??). (w tym miejscu aniolek chcialby powyslawiac swoich kumpli, ale nie wie jak:)) no w kazdym badz razie nie nudzilo nam sie. odwiedzali nas pogos z tatusiem i bartus i mamusia i poogladalismy sobie stragany z czapkami rasta i inne koszulki :)

po imprezie wszyscy marzli a ja spalam (kocham cie moj aniolku :*) w ciepelku. nie dosc ze sie owinelam dwoma koszulkami i swetrem to jeszcze anioł mnie koszula nakrywał (robiac przy okazji za cale lozko). no i tak mi sie (wg informacji aniola)usnelo od 1 do 4.15. przekimalam podogno spora ekipe bialosznurowkowych i kilka innych atrackji pomniejszych no ale przynajmniej sie lekkawo wyspalam.

przed 4.30 wyruszylismy do dierzoniowa, na pociag o 5.55. i szlismy i szlismy i szlismy, minelaismy 3 przystanki w przeciwna strone i zadnego w nasza, a bielawa sie nie konczyla... jesli chcecie to napisze wam kilka tekstów kumpla aniola który nie był tym faktem zbyt zachwycony. "K*** co zakret to dłuższa prosta", "Ja P******* to juz seriale brazylijskie sa duzo krotsze." "To od mojej babci z wioski sie szybciej wyjezdza", " K*** J***** koniec świata no idziesz i idziesz a tu ciagle to samo". i jakies kolejne póltorej godziny takich rzeczy. wiecie jakie problematyczne jest chodzenie piejac przez cały czas:). najlepiej bylo jak sie spytal pana na rowerku ile do dierzoniowa "a tak z 5 kilometrow" - "taaa, 5 kilometrow do dierzoniowa, a samej bielawy 4 i pol!". w koncu znalezlismy przystanek, 100 metrow przed tabliczka z przekreslonym napisembielawa -_-" (z czego z tego samego miejsca do tabliczki z napisem dzierzoniow było jakies 90 ale to szczegol). w kazdym razie, jest autobus, i to za 2 minuty. *happi pogo dance* usiedlismy w radosnym oczekiwaniu i wreszcie wylonil sie zza zakretu. my juz prawie na ulice wybieglismy z radosci, a on... jak jechal tak pojechal... obladowany jak pozostale opisane w tej historyjce.

dzieki temu spoznilismy sie na pociag. szlismy, a tu zamkneli nam przejazd przed nosem. i co jechalo? taaak, pociag do swidni -_-". no to na pks. tam znowu ludzi jak mrowkow, wiec uznalismy z nieprzytomnym aniolkiem (jednak chłopak nie spal wogole ciagle mnie probujac przykryc) uznalismy ze pojedziemy nastepnym i poszlismy do kosciola na 7 rano. z dziadkami :) usiedlismy w ostatniej lawce coby nie wzbudzac zbytnich emocji wsrod staruszkow. pks o 8 nie byl przeladowany, wszyscy sie spokojnie zmiescili i nikt nie stal. :) a potem to juz szybko hyc hyc do domku, jesc i lulu (aniolek zasnal od razu na podlodze w przedpokoju, ledwie glany zdjal). tak mniej wiecej do 18 spalismy z malymi przerwami, ale wciaz wygladamy jakl niezle baku :)

podsumowujac: JA CHCE JESZCZE RAZ!!