in the end... dol->katharsis->spokoj


Autor: malenstvou
27 listopada 2004, 17:31

rozstalam sie z nim.
a on nawet nie walczyl.
bolalo jak cholera.
do wczoraj...

poszlam do maurycego na spotkanie i przez caly czas nie moglam sie modlic. siedzialam po prostu tam i sie dolowalam, nie mowiac juz o tym, ze nie potrafilam chwalic Pana. piesni to  tak spiewalam, bo lubie spiewac. i kiedy inni tanczyli i podnosili rece, ja tylko siedzialam skulona i myslalam czy dobrze zrobilam. za kazdym razem przez ostatnie dwa tygodnie kiedy pomyslalam o naszych wspolnych planach na zime i lato robilo mi sie tak potwornie zal... i wczoraj na spotkaniu tez mi bylo zal. tesknilam za nim. i dopiero na sam koniec spotkania, postanowilam tak naprawde otworzyc sie przed Panem, poprosilam go, zeby zabral ode mnie to wszystko co mnie martwi, co mnie blokuje... skulilam sie jeszcze bardziej i... tama puscila. to byl pierwszy raz jak plakalam na spotkaniu. wylalam z siebie ten caly zal, wszystkie moje watpliwosci, caly smutek... iza mnie przytulila i uspokoila i naprawde, kiedy wytarlam oczy wszystko przeszlo. juz mi nie bylo zal, ze go zostawilam. po prostu tak mialo byc. i juz teraz wiem, ze Pan nie chcial go dla mnie, ze ma dla mnie kogos o wiele lepszego, kogos, kto bedzie mnie kochal tak jak lukasz kocha anie. i dziekuje Panu, ze wyleczyl moje serce, ze pozwolil mi zrozumiec, ze on nie byl mi pisany.

moj zegar zaczal znow chodzic. zatrzymak sie jak... o matko! zatrzymal sie jak wrocilam z niemiec! i zaczal znowu chodzic jak rozstalam sie z nim... czy to znaczy, ze ja przez ten caly czas stalam w miejscu?

28 listopada 2004
Smutno mi... smutno i ...beznadziejnie... nie mogę tego zrozumieć! Nawet nie walczył?! To przez cały ten czas kłamał? Jakoś uwierzyć w to nie mogę... może są jakieś inne racjonalne opcje, ale jakoś nie kuszą mnie one... cóż, tak najwidoczniej miało być. Bo Pan chciał Ci coś przez ten koniec (może i zarazem czegoś początek) powiedzieć. Musimy nauczyć się Go słuchać byśmy nie popełniali błędów. -myślę, że przez cały ten czas nie stałaś w miejscu, wręcz przeciwnie -rozwijałaś się ... tyle, że teraz nie jest łatwo zobaczyć tak do razu skutki oraz efekty tego rozwoju... może kiedyś?! Uśmiechnij się... już może być tylko lepiej! :***
Monika
28 listopada 2004
tia... Mały stałeś(aś) w miejscu... ale teraz już będzie coraz lepiej... popatrz na mnie taka mała gówniara i po tym jak się zorstała z Michałem nic nie było ważne i nie było przyjaciela... to było straszne, ale teraz mam Tomasza, który mnie kocha tak jak Łukasz Anię, a może i nawet bardziej bo w końcu mnie =P dobra jestm okropna... Ale przyjdzie też któś kto i Ciebie obdarzy takim uczuciem (chyba, że pójdziesz do zakonu... =P) bo na każdego przyjdzie czas... jacie nie mogę gadam jak jakiś psycholog i to pewno jeszcze pierdołki store opowiadam... takim hip hopowym slangiem zaleciało... pozdrawiam Monika (już się zozkręcam więc lepiej już nie będę pisać bo mi wypracowanie wyjdzie...) komantarz by elo-to-ja.blog.pl btw mój nr gg to 1012213 napisz coś nie coś...
27 listopada 2004
nie znam zbyt wielu ludzi, ktorzy maja tak silna wiare w Boga jak Ty
iza
27 listopada 2004
nie wiem co ci napisac ...choc juz wiem jestem z ciebie dumna brawo jestes dzielna i ciesze sie ze to juz przeszlo i niegyd nie worci kogos blizej poprosimy dla ciebie ....:>

Dodaj komentarz