Najnowsze wpisy


płyniemy poziomo, płyniemy pionowo...
Autor: malenstvou
14 marca 2008, 21:32
zaczęłam już 6 semestr, do licencjatu mamy 4 miesiące, a wciąż nic nie wiadomo co i jak mamy zdawać :-/
na wspinaczkę nie udało mi się zapisać i znowu zaprzepaszczę moje cudownie nabyte umiejętności :-/ chyba że się dorobię i zafunduję sobie karnet :)
Bachu i Toniu pojechały do Serbii i tęsknię... jest plan, żeby odwiedzić je na ok. tydzień, tylko czy uda mi się odłożyć kasę na ten cel?
w związku sinusoida.... chwilowo znajdujemy się na topie i oby się to wreszcie ustabilizowało...
Aniołek pracuje w kinie :) wreszcie mogę zaliczać wszystkie cudowne nowości filmowe bez nerwowego zaglądania do portfela :) a i na pokazy testowe się załapię (tak jak wczoraj - 10,000 BC)
wciąż mieszkam w domu... cały czas zbieram pieniądze i cały czas mam wrażenie, że to wciąż za mało, że wystarczą 2 miesiące i kasa zrobi puff i będę musiała wrócić do domu :-/
marzy mi się mój własny komp... dzielenie go z mamą i siostrą naraża na niebezpieczeństwa rodem z internetu... no i każą mi co raz robić miejsce na dysku :-/
wróciłam do żywych
Autor: malenstvou
09 grudnia 2007, 23:14

przed chwilą coś postanowiło mi niespodziewanie cofnąć przeglądane strony i zmusić mnie do pisania od początku, ale nie poddam się. czas reaktywować bloga.

ciężko jest jednak pracować i studiować jednocześnie ale trzymam się dzielnie i zadowolona też bardzo jestem :) a i 2 koncerty udało mi się zaliczyć. najpierw Abracadabra z Closterkellerem na czele - okazja do pokazania się w gorsecie i zwiewnej spódnicy :) z kolei perkusista supportu w bluzie z kapturem jest niezbitym dowodem na to, że dobrych bębniarzy brakuje niemało, skoro takie międzygatunkowe miksy trzeba robić. :) w piątek za to ostatnie urodziny Pidżamy - organizatorzy nieźle się dorobili na horrendalnych cenach biletów, ale warto było. i jestem pełna podziwu dla siebie, że zaraz po nim (czytaj: po nieprzespanej nocy i ze obolałymi stopami) poszłam na 11 godzin do pracy :)

szefowa coraz bardziej mnie chwali :) jednak takich cennych i yntelygentnych pracowników ciężko jest znaleźć :D mam tylko nadzieję, że prędzej czy później zobaczy, że moje talenty handlowe przewyższą moje "walory" zewnętrzne. już mi się nie chce dzień w dzień wiązać dredowego koczka -_-"

a teraz pora na dobranoc :) podobno nie da się nadrobić zaległości w spaniu bądź wyspać się na zapas - ja jednakowoż zamierzam spróbować :)

Oczko!
Autor: malenstvou
27 września 2007, 21:48

wita was 21-latka -_-" teraz to już tylko z górki, lada moment dzieci, pierwsze zmarszczki i emerytura... ;)

dziękuję wszystkim za pamięć - pięć minut po północy już zgłosił się Aniołek (Bachu byłaś tuż za!). dziękuję Ulu za notesik i Słoneczko za "wywiad z wampirem" (n

jutro wypłata. ciekawa jestem ile to mi szefowa naliczy za te 100 i pół godziny :) ogólnie nie jest źle, denerwują mnie tylko 2 rzeczy - jej przewrażliwienie jeśli chodzi o wrażenie jakie wywieram na klientach i to, że dzieczyny wszystkie sprawy ze mną załatwiają właśnie przez szefową. nie gramy w pasjansa w czasie pracy? ok, rozumiem, po co od razu tel od szefowej, że "nie zmieniamy nic w komputerze i nei korzystamy z innych programów w czasie pracy" -_-" nie bądźmy dziećmi. 

 ubiór.. taaak, glany ok, ale sukienka do ziemi z naturalnego matriału jest "zgrzebna" i nie wolno mi w ten sposób prowokować klientów. warkocz z dredów też jest niedopuszczalny (nie wspomniałam, że w dzień warkocza i sukienki zrobiłąm jeden z większych utargów jeśli chodzi o mało ruchliwą sobotę). ale ogólnie nie mogę narzekać, w końcu mi płacą za wcale nie męczącą pracę. niedługo będę mieć na wynajem pokoju. jeszcze tylko trochę.

working...
Autor: malenstvou
04 września 2007, 00:04

no i wreszcie mam pracę. mimo wczesnego wstawania i późnych powrotów do domu, jestem zadowolona. moje uśmiechy i "czy coś jeszcze będzie dla pani" wcale nie jest sztuczne i wymuszone :) czekam z niecierpliwościąna pierwszą wypłatę.


z szefową wpadłam w mały konflikt jeszcze na rozmowie kwalifikacyjnej, kiedy to widząc resztki moich dredów, powitała mnie pytaniem: "co pani zamierza zrobić z włosami?" w końcu pracuję na stoisku kosmetycznym gdzie kupują starsze panie oraz niemieccy turyści, więc standard wyglądu musi być zachowany -_-" ostatecznie osiągnęłyśmy kompromis - ja związuję dredki w kok, a ona przymyka oko, gdy przychodzę do pracy w glanach.


dziewczyny w pracy są za to super. we wszystkim pomogą, wspólnie ustalamy grafik, a kiedy nie ma klientów, można zawsze powisieć na telefonie (szefowa ma 4 stoiska, więc jest o czym gadać). zamierzam więc zabawić tam dłużej i obym zdołała zgromadzić tyle pieniędzy, żeby się wreszcie wyprowadzić.


wciąż nie mam zaliczonego III semestru, a to z racji tego, że Heniu zapomniał mi podpisać oceny z egzaminu. -_-" jutro wraca z urlopu, mam nadzieję go czym prędzej złapać i... poprosić łaskawie o podpis.

 

łóc.. łóc... łóctok :)
Autor: malenstvou
09 sierpnia 2007, 14:31

punkt pierwszy: nie podejmuj decyzji pod wpływem emocji. a już na pewno tych ostatecznych, wiążących i nie-do-odkręcenia. po kłótni stanęło na tym "że nie ma mowy, nie chcesz, dobra spoko nie jedziemy, nara"... wystarczyło, żeby opadły emocje, pojawiła się tęsknota za muzyką i w piątek rano jednak siedzieliśmy w pociągu do kostrzyna. 

punkt drugi: lepiej wziąć mniej niż więcej. nauczeni przykrymi doświadczeniami z zeszłęgo roku, zaopatrzyliśmy się jedynie w namiot, materac i ubrania na naszych zadkach. i wszystko udało się nam szczęśliwie przywieźć spowrotem do domu.

punkt trzeci: oddaj krew. za 450 ml otrzymasz kiełbaskę z grilla (czyli obiad), siedem czekolad, konserwe i herbate mrożoną (czyli kolację). a i życie komuś uratujesz.

punkt czwarty: nie wierz, że w przyszłym roku Wood nie będzie. będzie, ot choćby dlatego, że wszyscy i tak przyjadą :)