Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07
|
08 |
09 |
10 |
11 |
12
|
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
Archiwum wrzesień 2006
wy wszyscy macie racje... wiecie lepiej... znacie na wszystko odpowiedz i dobra rade... wiecie, ze tak sie zyc nie da, ze predzej czy pozniej to sie rozpadnie...
nie wiecie tylko i NIE ROZUMIECIE, ze moje zycie konczy sie wraz z nim...
zbliza sie koniec wakacji moich... jeszcze jakies 3 tygodnie.. a ja do dzis jeszcze nie oddalam indeksu... pani w sekretariacie niestety nie wie kiedy moj tutor ma konsultacje, bo wczoraj wrocila z urlopu... troche ja rozumiem, ja tez caly czas siedzialam poza domem...
25.06-29.06 Mielno-Uniescie
pojechalam po raz pierwszy sama z moim kochaniem nad morze :) zaraz zreszta po zdaniu egzaminu z literatury powszechnej :) dostalam 4 do indeksu, poszlam do toalety, zrzucilam spodnice, wrzucilam glany, zlapalam torbe i heja ;) nastepnego dnia rano juz spacerowalismy brzegiem plazy... zajadalismy pyszna pizze w restauracyjce, sniadanko kupowalismy w sklepiku pod naszym domkiem (ehh, te cudowne male dzemiki w pudeleczkach), zabawialismy sie na wesolym miasteczku (dom strachow byl bardziej do smiechu ale i tak bylo fajnie)... kapiele w morzu byly znikome... woda lodowata wiec tyle co zamoczylismy stopy (lub tez ewnetualnie zalala nas fala), ale grzanie sie na reczniczku tez ma swoje uroki :)
29.06 Gdynia
po poludniu zwiedzilismy gdynie... stateczki z daleka, za to akwarium juz z bliska... rybki w stylu nemo i krabiki :) a potem oczywiscie dwa glodomory poszly sie napchac do sfinxa przed podroza :)
30.06-03.07 Swidnica
no a po jakze ciezkim tygodniu wypoczynku trza bylo zebrac sily do zycia u kochania :) ogladajac filmy do poznej nocy ale ćśśśś...
15.07-16.07 Kamienna Gora
mily wieczorny grill u przyjaciolki z jej swiezo upieczonym mezem :) bynamniej nie na grillu :P spotkala sie cala ekipa ich znajomych, zajadalismy sie pysznymi szaszlykami przy ognichu... a dnia nastepnego - sprzatalismy po imprezie -_-" a skonczylo sie na laniu woda wszystkiego i kazdego :) a niby wszyscy juz jestesmy dorosli :P
17.07-24.07 Swidnica
tym razem dluzszy odpoczynek u kochania.. zbieralismy sily i ekwipunek na woodstock... w miedzyczasie zdazylismy oczywiscie zrobic pare grillow ze znajomymi, wypic troche piwka (taa, zaprawa przed wood?) i zwiedzilismy dwa razy wroclaw (wroclaw jest bee, bo tam sie najwiecej kasy traci :P oczywiscie zartuje - kocham wroclaw!)
25.07-30.07 Woodstock
wersja oficjalna brzmi, ze bylam u baszy... mam nadzieje ze nikt sie nie dowie, ze ona wtenczas siedziala w londynie :P ale wreszcie chcialam zasmakowac tej atmosfery, pojsc na najwiekszy darmowy koncert w polsce, pomieszkac troche w namiocie z moim lubym i zjesc u hare kryszny :P jedzonko rzeczywiscie syte i niczego sobie, ale jedzac dwa razy dziennie to samo przez tydzien - nie. aniolek wreszcie oddal krew (odkad skonczyl 18 lat zawsze tego pragnal), a mi jako jego corce (do tej pory nie wierze ze oni naprawde tak mysleli) zrobili badania na grupe. sasiadow mielismy hmm, interesujacych :) nie ominely nas oglosy wolnej milosci, sikanie w srodku lasu pod naszym namiotem -_-" i pan, ktory prosil kolegow, bo zostawili go tu a ratowali browara. a kiedy postanowilismy sie przeprowadzic, zamieszkalismy kolo "wroclawskiej elyty punkowskiej". wszystko ladnie i pieknie, szkoda tylko ze ostatniego dnia ukradli nam wszystko... zostawiajac butelke wody i aniolkowe spodnie :(
potem juz tylko dom i Swidnica
przez ostatni miesiac tydzien siedzialam w domu, a reszte spedzalam glownie w swidnicy, choc o walbrzych tez zahaczylismy... czulam sie jak prawowita zonka, gdy tesciowie pojechali na wczasy, zostawiajac tylko nas dwoje na wlosciach :) gotowanie, pranie i sprzatanie to jest to :) ale potem to juz tylko odpoczynek....
a jutro znowu w trase :P ostatecznie aniolek ma weekend, czyli wolne od szkoly :)