Archiwum kwiecień 2005


siedze w swidnicy part zwei :)
Autor: malenstvou
30 kwietnia 2005, 16:24
znowu znalazlysmy sie z ada w swidni i robimy druga czesc dreadow :) łojojoj sa naprawde boskie, ja juz tak bardzo chce swoje wlasnie a tu takie jazdy mam z rodzicami ze az szkoda gadac.
anyway, wczoraj prawie caly dzien przesiedzialam z aniolem :) troche u taty, troche na lonie natury i tak caly dzien jakos zlecial :) a tatus wciaz dready i dready... masakra...
no koniec dnia zapuscilismy sobie znowu film edukacyjny o bobie :) to juz jest nasza tradycja. i okazuje sie, ze za kazdym razem wynosimy z tego filmu nowa madrosc. bob marley to jednak byl cudowny czlowiek, taki pelen... glebi i mocy Jah :)))
dready krecilismy tak do ok. 3 w nocy (ojojoj)a ja jeszcze w miedzyczasie napisalam maila do artura punka, choc nie gadalismy od wielkanocy. i jak on sie ucieszyl z tego maila :) od razu z ranca odpisal, fajnie, ja tez sie ucieszylam :)
i znowu spalismy z tata na materacyku, ade polozylismy na lozeczku :) no i oczywiscie na tym materacyku, jak to zwykle bywa jak z tata spie, znowu dostalam z kolana w plecy :D z ta roznica, ze tym razem z wykopem ojojoj :)ale nad ranem sie przebudzil, poglaskal mnie i powiedzial, ze mnie kocha, wiec wybaczy mu sie to :*
mamy juz troche malo czasu do autobusu do domu a tu wciaz jeszcze trzeba dready robic. mam nadzieje, ze tato zdazy...
siedze w swidnicy :)
Autor: malenstvou
23 kwietnia 2005, 23:20
niemiecki na 95% tak btw :)

przyjechalam do swidni wraz z ada w piatek. ada przyjechala do tatusia robic sobie dready. wyjechala dzis po poludniu i jak na razie ma 18 dreadow ale takich wypasionych na maxa ja tez juz chce miec swoje!!! anyway, bylo git, mimo ze troche toczylismy kule, ale nic to. i znowu oglaalismy noca film o bobie (patrz ktoras notka z sierpnia). tym razem pierwsza wymiekla ada :) i wiecei jaka madrosc tym razem wyciagnelismy z tego filmu? bob powiedzial: "ziele... to roslina" pianie:).

poszlam dzis do lekko zmasakrowanego aniolka. zwiazek bez zwiazku i bez skokow w bok. to rozwiazanie na dzien dzisiejszy. a co z tego wyjdzie to jeszcze nie wiemy:)ale bylo milo, nie powiem... az sie spoznilam pare godzin do domu i tato dluugi sie martwil (bo mu wyslalismy esemesa ze w ciazy jestem:)) i teraz jest lekko zly, bo mialam wrocic o 19 a tu sie zrobila nagle 21 heh:)

jutro moze zrobimy mi kolejnego dreada. tak bym chciala...
muszu ty geniuszu! habemus papam!
Autor: malenstvou
19 kwietnia 2005, 19:10
wczoraj zdawalam angielski ustny - 20/20 :) dzisiaj poslki - i znow 20/20!!! jeszcze tylko jutro niemiecki... czy bedzie kolejna stowka??? :D
nareszcie mamy nowego papieza! co za ulga dla serca! czuje ze bedzie on dobrym nastepca Jana Pawla Wielkiego... juz od razu zdobyl moja przychylnosc... no i prosil, aby sie za niego modlic. nie omieszkam :) bedzie dobrze. chwala Panu!
dobry punk nie jest zly cz. II
Autor: malenstvou
10 kwietnia 2005, 19:44
tydzien temu byl u mnie tato dlugi... ze wzgledu na wydarzenia zeszlego tygodnia nie opisywalam ich...
tato wpadl w piatek wieczorem zaraz po spotkaniu w maurycym :) mimo, ze u mnie byla rodzina w odwiedziny to udalo sie nam go polozyc gdzies (dzieki mamo). wiec zrobilismy sobie kolacyjke, a potem zaraz siedlismy do roboty nad dreadem mym :) musze wam powiedziec, ze tato robi dready na maxa, zadnej chemii tylko szydlo i popiol z gandy :D i jest git. polecam wszystkim. w kazdym razie podczas dreadmakingu wpadla moja mama i sie spytala co robimy. no to my ze dreada. "jestes jeszcze bardzo niedojrzala" i fuuu zamknela za soba drzwi. do tej pory boi sie tego dreada :(
w sobote wstalismy rano, niewyspani oczywiscie i po sniadanku zabralismy sie za iroka. ojojojoj, tato ma takie krecone wlosy i to byla meka zeby mu iroka postawic. zwlaszcza ze ja nie umiem :/ przepraszam tato, ze sie rozwalil tam z tylu... ale po warstwie pianki, wosku, zelu i na koncu lakieru jakos ustal i wyruszylismy zdobywac moja magiczne miasto katy wroclawskie:)
ludzie uciekali w pospiechu i chowali sie w bramach gdy szlismy hihi... moja miescinka nie widziala w swym zyciu jeszcze takich punkow jak my:) chodzilismy po roznych sklepach, a ludzie wygladali zza polek i przygladali sie nam jak... cudownym zjawiskom. a my kupilismy tymbarka (W KARTONIE) i poszlismy go zulic na laweczke pod ratuszem. i dokrecalismy dreada *rotfl* a potem usiadly kolo nas takie dwa lyse drechy napakowane i mowili tacie, ze jakby mieli wlosy to tez by sobie zrobili takie fryzury ojojoj... a wczesniej szla taka babcia z wnuczka i o dziwo! pochwalila nas za kreatywnosc :) taka babcie miec... potem biegly jakies dzieci i ojojoj jakies gupie zaczely sie brechtac i pokazywac nas palcami. o nie! ty my za nimi sruuu, a tato wyciaga kule mocy i "cos nie tak?" hihihi, no nie moge z nas...
a na obiadku rozmawialismy z moja mama o mlodziezy wszechpolskiej. jak mozna nie wiedziec ze to rasisci i skrajni nacjonalisci??? i mama wmawia nam, ze mamy mozgi wyprane przez media. sama ma, bo widzi panow w gajerach, ktorzy mowia, ze chca "bronic Polski" tyle ze nie dodaja, ze "przed zydami". jejjjjj no i nie dalo sie jej uswiadomic... biada, biada.
potem to juz szybko umylismy tacie glowke, bo sie irokez z deka rozwalil :/ i wzielismy sie za plakacik anty mc donald. musimy go jeszcze jakos fajnie podpisac i skserowac, bo graficznie to wyszedl git :) jestsmy z siebie dumni. i jak juz zrobilismy wszystko co mielismy to sie zbunkrowalismy pod kolderka (ej tylko bez mysli! to moj ojciec!) i sobie lezelismy, gadalismy, odpoczywalismy.... az przyszla mama i kazala sie zbierac do drogi.. szkoda, bo tak milo sie lezalo jeszcze muzyczka i git. :)
dziekuje tatusiu, ze przyjechales, bylo cudownie. kocham cie :***
dobry punk nie jest zly... no kiedy to zrozumiecie???...
Autor: malenstvou
07 kwietnia 2005, 17:56
mama: "nie rozumiem rzeczy, ktore robisz, o ktorych mi opowiadasz.. nie rozumiem twojej muzyki..."
"punki to anarchia, smierc i nienawisc do zycia"
"nigdy sie o ciebie nie martwilam, ale ostatnio spedzasz mi sen z powiek..."
"dlugi ma na ciebie zly wplyw..."
"wszystko, tylko nie dready. koajrza mi sie z brudem, koltunami, niemyjacymi sie wiezniami"

ania: "nie mow mi, ze muzyka nie ma na ciebie zadnego wplywu... sluchasz zielonych zabek i rezygnujesz z rzeczy ktore lubisz, bo McDonald zabija krowy"
"nie chce krytykowac dlugiego, ale... nie upodabniaj sie do niego"
"sluchasz takiej dolujacej muzyki i sie dolujesz wieczorem.. i jak masz te problemy i slyszysz ze 'znowu wszystko sie pojebalo' to jeszcze bardziej sie dolujesz"
"czemu sluchasz o rzeczach, z ktorymi sie nie zgadzasz?(a ja wole marihuane - happysad)"

pozwolcie mi byc taka jak chce... kochajcie mnie mimo wszystko... mi naprawde nic zlego sie nie dzieje... i to wcale nie jest zeby sie przypodobac tacie, albo ze jak on tak mowi to ja tez. on mi pokazal ten swiat, ale nie wsadzil do niego na sile. ja nosze roznokolorowe sznury dla siebie. robie sobie dready dla siebie. slucham punka dla siebie. ja nie daje sobie tak latwo czego wmowic i dac sie przekonac. jesli sama sie zainteresuje to co innego. i jezeli widze, ze cos jest zle to sie nie pakuje, a jesli mi odpowiada to jest git. zrozumiano?