14 czerwca 2006, 23:04
dzis byl przedostatni egzam (serbski). na 4. nie jest zle, bo jednak te koncowki mi sie chyba do konca zycia mieszac beda. ale zadowolona jestem, aniolek dumny wiec jest GiT.
tylko jeszcze zdac literature powszechna... postrach naszej uczelni, ktora podobno tylko z pozoru tak wyglada... zdawac bede juz w pelnym runsztunku na wakacje, bo wieczorkiem juz ruszamy nad morze... nasze pierwsze wspolne, samotne wakacje :) pamietam jeszcze zeszloroczne wypowiedzi mamy typu "nie mysl, ze puszcze cie sama nad morze z chlopakiem ktorego znasz 3 miesiace" (znalam go wtedy cos ok 9 miechow, ale TYLKO 3 bylismy para). choc osobiscie bardziej do gustu przypadl mi ten: "bedziesz miec 20 lat, bedziesz robic co chcesz" (zobaczymy, ile w tym prawdy...) ale mowiac o tym wyjezdzie to sie juz doczekac nie moge.. caly tydzien z DALA i to naprawde z dala od rodzinek, pozostawieni sami sobie... bedziemy spac razem, wstawac razem, jesc razem, isc na plaze razem, chodzic po miasteczku razem... nudne? NIGDY!
w sobote slub ani... nareszcie :) dziwne tylko ze kazdy, komu mowie, ze moja 19-letnia przyjaciolka wychodzi za maz, zadaje to samo pytanie: "a co, jest w ciazy?" ... czy to jest takie trudne do pojecia, ze poszczescilo sie jej i juz w tak mlodym wieku znalazla czlowieka, ktorego jest pewna i z ktorym chce spedzic reszte zycia? czy ludzie juz nie wierza w wielka milosc? ja osobiscie, gdybym tylko miala mozliwosc, od razu bym wyszla za maz. po prostu, z milosci.