30 kwietnia 2005, 16:24
anyway, wczoraj prawie caly dzien przesiedzialam z aniolem :) troche u taty, troche na lonie natury i tak caly dzien jakos zlecial :) a tatus wciaz dready i dready... masakra...
no koniec dnia zapuscilismy sobie znowu film edukacyjny o bobie :) to juz jest nasza tradycja. i okazuje sie, ze za kazdym razem wynosimy z tego filmu nowa madrosc. bob marley to jednak byl cudowny czlowiek, taki pelen... glebi i mocy Jah :)))
dready krecilismy tak do ok. 3 w nocy (ojojoj)a ja jeszcze w miedzyczasie napisalam maila do artura punka, choc nie gadalismy od wielkanocy. i jak on sie ucieszyl z tego maila :) od razu z ranca odpisal, fajnie, ja tez sie ucieszylam :)
i znowu spalismy z tata na materacyku, ade polozylismy na lozeczku :) no i oczywiscie na tym materacyku, jak to zwykle bywa jak z tata spie, znowu dostalam z kolana w plecy :D z ta roznica, ze tym razem z wykopem ojojoj :)ale nad ranem sie przebudzil, poglaskal mnie i powiedzial, ze mnie kocha, wiec wybaczy mu sie to :*
mamy juz troche malo czasu do autobusu do domu a tu wciaz jeszcze trzeba dready robic. mam nadzieje, ze tato zdazy...