pianie na basenie i dzien murzyna w swidnicy...
13 sierpnia 2004, 15:15
sroda
pojechalysmy z iza na basen, bo przeciez upal niemilosierny i mozna sie stopic... no to my siup! w stroje kompielowe i na basen... na basenie oczywiscie kupa luda, wszyscy na tych recznikach sie parowkuja albo cisna sie w tych basenach jak sardynki, ale spox... o to przeciez chodzi, zeby spedzic troche czasu ze wspolrodakami ^^ no i od razu my tez siup do basenu... aaaaaaaaaaahhh.. kocham to uczucie zimnej wody wokol siebie.. i juz sie nie poce ^^ ale ze duzo luda bylo w basenie to ciezko bylo sobie tak poplywac na serio, bo zaraz jakas panienka mnie kopnela w brzuch albo tu sie scigaja a inni graja w pilke i jest szit... no to mykamy sobie na reczniczki i tam przynajmniej nikt sie na nas nie laduje... ale slonko niezle przygrzalo, nie ma co... w ogole to jestem zla, bo tylko raz sobie skoczylam, nie wiem jak to wyszlo, ale tak wyszlo... skoczylam sobie raz i nie bylam zadowolona, bo moglam skoczyc lepiej a tu znowu wyszedl szit. jeszcze wczesniej jakis daun (to tak sie pisze?) wrzucil mnie do wody. i widzialam fajnego pana z dreadami.. oooch, ja tez chce takie miec! i jeszcze widzialam pana co mial herb slaska wytatuowany na piersi. i to calkiem spory ze wszystkimi kolorkami *zgon* i pikusia z pawlakiem na rowerach zza plotu hehe.
czwartek
wstalysmy z ranca i hop do autobusu i na dworzec pks. no i jestesmy w drodze, gadamy sobie spokojnie, a tu ktos nas lapie za ramie i ''czeesc''. a my oczywiscie AAAAAAAAAA!! to byl jedrek... JEDRZEJ, NIGDY WIECEJ TEGO NIE ROB!!!!!!!! no dobra, wsiedlismy do pksa i jedziemy jedziemy.. przyjechalismy a tam nikt na nas nie czeka o_O wiec zaczelismy szukac domu taty na planie miasta, ale na szczescie przyszedl zaraz ^^" potem sie spotkalismy z wujkiem pogo i wszyscy ruszylismy do mamy... mama niestety nie mogla na razie wyjsc, ale sobie pogadalismy, a potem poszlismy po dilera.... usmazylismy sie w sloncu jak nie wiem, poszlismy na drugi koniec miasta, zeby sie dowiedziec ze diler jest u kuzyna >_< to poszlismy nad zalew, zeby pic... pepse i cos innego ^^'' i zaczelismy sie bawic komorkami i ''lapac ludzi'' pianie bylo nieziemskie, bo najpierw wszyscy pisalismy do jacka i go zlapalismy pare dobrych razy... ale najlepsza byla grinpis... pianie bylo nieziemskie, mysmy sie tam po prostu tarzali ze smiechu *rotfl* nie bede przytaczac jej rozmowy z wujkeim pogo, tym bardziej pana ochrzczonego mianem ''brodka''... jestem w miare porzadna dziewczynka i mam i tata nie pozwalaja mi uzywac brzydkich slow, jak grinpis i brodka, wiec nie powiem co powiedzieli...''wujek pogo, tak?! ty mi nie wygladasz na wujka pogo'' *lmao* potem co bylo? urodziny kukulki V_V a potem poszlismy do alexa i w koncu zadzwonila do mnie kasia z kasi, a mi sie ciagle ba(k)teria rozladowywwala, a ona wicaz do mnie dzwonila chyba piec czy szesc razy... hehe. i sie zgadalysmy ze bedzie jechac do wrocka rano i zeby pojechala z nami.. tyle ze mysmy pojechaly pozniej *lol* no i spalysmy u taty *happi dance* wujek pogo zostal u nas tez i bylismy sobie tak w czworke i zrobilismy spanie koedukacyjne hehe (ciekawe, co by moja mama rzekla?) i wyszlo na to ze iza spala na lozku tatuisa, alone... a ja z tata i wujkiem na dwoch materacach w takzwany poprzek. ja na srodku hehehehehehe... ale zanim poszlismy spac, obejrzelismy sobie jakze bardzo edukacyjny film o niejakim bobie, co to spiewal sobie piosenki i mial fajne dready no i uwielbial ziele ^^ wujek pogo wymiakl gdzies tak po 1/4, a my obejrzelismy do konca, czyli do pare minut po trzeciej. to chyba zrozumiale, ze nie moglismy wstac na pksa o 9#00!!! w ogole to byl jeszcze taki hardcore, ze spalismy w ubraniach i urzadzilismy sobie dzien murzyna, tylko zeby umyslismy... iza sie ubrala w pizamke, a wujek pogo to spal w dlugich spodniach i jeszcze w skarpetkach... masta... trzeba sie dzis wykapac. mam nadzieje ze bede mogla pojsc do maurycka, bo robimy akcje ''zielona'' ale ja nie mam nic zielonego na dol V_V no coz.. dobra. THE END
Dodaj komentarz