to nie dzieje sie naprawde....
13 lipca 2005, 12:22
nie przeszlam do drugiego etapu na psychologii.. ba, brakowalo mi ponad 100 punktow do dolnej granicy. i jakos nic, zadnej histerii, zadnej rozpaczy, nawet dola. mam co prawda lekkiego stresa kiedy pomysle co sie stanie jak i na angielski sie nie dostane... ale to wciaz do mnie nie dotarlo.. MALY, HALO!! NIE BEDZIESZ STUDIOWAC NA WYMARZONYM KIERUNKU!! JUHUUUU!! moze chociaz troche sie przejmiesz?
matura tez mnie nie ruszala... poszlam, napisalam i w ogole nie czulam tego ze zdaje najwazniejszy egzamin w zyciu... juz sie bardziej stresowalam na sprawdzianach z historii (pozdr dla ss. barbary)
nie wiem czemu tak mam. przykro mi, ale nie rusza mnie to. dziwna jakas jestem.
i tak jakby będziemy w kontakcie i bdziemy przeżywać to samo... mimo, że osobno...
_______________________
dzisaj byłam nad jeziorem.. pojechałam sama na rowerze... 5 godzin bez otwierania ust. straszne. teraz mam chęc mówić i mówić.. moja mama juz zostala zmasakrowana potokiem, ktory wyplynal ze mnie po powrocie do domu... ahhh jednak mozna sobie zycie umilac...
siedzialam tam, na brzegu jeziora i podziwalam slonko, blask slonka odbijający sie na tafli jeziora... wszystko bylo takie cudowne i śliczne. wszystko piękne i prawdziwe. bylam taka szczesliwa, mimo, ze sama...
czulam, ze Tata siedzi obok. taaaki mialam dzisaj humor :))))))
co do oazy... -czuje się przytłoczona... jakby ktoś na mnie zrzucił wór starych spleśniałych ziemniaków... i wiesz, podoba mi się Twoja myśl: wykozystać ten czas na refleksje oraz na odnowienie starych znajomości.. a wiesz, ja myślałam nad tym by przeżywać w tym samym czasie taką samą tajemnicę jak Oni na rekolekcjach.. być tak jakby w kontakcie... chodźby duchowym - tak też zamierzam robic...
*przytul* ^^
Dodaj komentarz