26 sierpnia 2004, 21:19
siedze sobie dzis w domku i patrze a tu lukasz dzwoni... lukasz czyli chlopak ani. i dzwoni i dzwoni.. normalnie jestem bystra wiec odebralam. a tam po drugiej stronie ania do mnie mowi i mowi, ze lukasz poszedl do lazienki i sie pyta co robie. a ja jej na to ze nic nie robie i troche sie nudze, a ona ze tez. a za chwile mowi, ze zadzwoni za godzine, bo lukasz juz wraca. dobra. spogo. mozna i tak.
a za godzine... dzwonek do drzwi. mama otwiera, a tam... ania z lukaszem we wlasnej osobie *zgon* *rozplyw* *happi pogo dance* to jest normalnie niespodzianka jakiej sie nie spodziewam na co dzien! normalnie bylam w szoku, ale tak milo bylo ich zobaczyc.. jeeeeeeeeeej... stesknilam sie. bylo slooodko. posiedzieli u mnie z jakies 2 godziny a potem ich zaprowadzilam na dworzec. sloooodko.
i w ogole teraz z tego miejsca chce podziekowac bardzo, bardzo mocno mojemu tatusiowi, ktory mimo mlodego wieku tryska madroscia zyciowa. tatusiu, nawet nie wiesz ile ten mail mi pomogl - zupelnie zmienil moje patrzenie na sprawe. teraz juz nie traktuje tego jak jakiegos ciezaru, czy problemu, lecz jako szanse, jako probe, z ktorej musze wyjsc zwyciesko. i teraz naprawde wierze, ze Pan nie postawil go na mojej drodze, abym to ja upadla, ale zebym ja go podniosla z upadku. dziekuje, odzyskalam nadzieje. wierze, ze w Panu wszystko sie uda, i jezeli mamy byc razem, to bedziemy ale tylko w Nim... kocham cie tatusiu, za wszystko. dziekuje ze jestes :*