Archiwum 25 października 2004


''spiewam i tancze i jem pomarancze...''
Autor: malenstvou
25 października 2004, 21:54

current mood:

no dobra, to moze nie wyglada jak pogo, ale wciaz jeszcze chce tanczyc i spiewac ^_^ po pierwsze: IZA ZALUJ, SYNU, ZALUJ!!! ale zacznijmy od poczatku...

pociag. wsiadam i znalazlam age i dlugiego wraz z ich kolega o wdziecznym imieniu piotrek i pojechalismy sobie wraz do wrocka na koncert. powiedzialam tacie, ze kupa mi sie sprala z koszulki i sie bidny zalamal (trzeba mu bylo powiedziec po koncercie). ale powiedzial ze zrobi mi nowa ^^ we wrocku spotkalismy sie jeszcze z wujkeim pogo i ruszylismy po cos do picia, zeby nie umrzec z pragnienia na koncercie... i tak feenux zamkniety, spolem zamkniete, dopiero zabka otwarta a tam bida z nedza, ale dobra. zrobilismy zakupy i ruszylismy na w-z... i zaczelo sie czekanie pod drzwiami az nam laskawie otworza X_X juz zaczelismy z tata pogowac i spiewac ojojoj pod lokalem, zeby nie umrzec z nudow...

nareszcie otworzyli. huraaaaa! zostawilismy kostki i torby w szatni i zeszlismy na dol (to byl moj pierwszy raz w w-z wiec wszystko podziwialam dokladnie) usiedlismy przy stoliku i czekalismy az otworza zelazna kurtyne, za ktora juz probowal akurat. i yessssss otworzyli, zelazna kurtyna padla i ruszylismy... do drugiego stolika. ''koncert zacznie sie godzine pozniej'' *zgon* mama i tata zaczeli sie miziac, a my toczylismy kule. najwieksza wytoczyl piotrek, bo my z pogosem jeszcze tam gadalismy.

i o 20.00 zaczelo sie! juhu juhu juhu! no to my jazdaaaaa (a sorry, nie te klimaty) no to my siup! i juz tam podrygi czynimy. my z mama bardziej z tylu, a tata juz do strefy pogo i tylko wlosy jego bylo widac znad tlumu :) ja osobiscie, musze z nieukrywanym wstydem sie przyznac, ze strefa pogo napawa mnie lekiem ze wzgledu na moje male wymiary, wiec raczej zostawalam poza epicentrum. a tu piotrek, ktorego znalam 3 godziny zaczal mnie pchac na sam srodek... przez ponad minute nie wiedzialam gdzie jest gora a gdzie dol. ale byl hardcore. i dzieki jego jakze zdecydowanemu dzialaniu znalezlismy sie pod scena i juz tam zostalismy. tomek jest ladniejszy na zywo niz na zdjeciach (taka tylko moja dygresja co do wokalisty). no i tam sobie pogowalismy na maxa, w tym scisnietym, mokrym i szalejacym tlumie. niezapomniane przezycie. a ja patrze w gore, a tu tato leci, niesiony na rekach tlumu ^__^ kochany tato :) zrzucili go pod scene i juz sie panowie goryle nim zaopiekowali.

zostalismy pod scena z piotrkiem do konca akurata, potem wrocilismy na tyly. ja co prawda czulam sie lekko (BARDZO) opadla z sil, az sie zaczelam zataczac, a oni gupki mysleli ze ja dalej chce pogowac i znowu sie zaczelismy obijac ^^ tata sprawil nam picie i usiadlysmy z mama na chwile. bylysmy tak zmeczone, ze juz nie wyszlysmy pogowac na dezertera. tylko chlopaki poszli.

piotrek w trakcie dezertera wrocil na kanape, caly mokry, polozyl sie, wstal, powiedzial ''kurwa'' i wrocil do pogowania.

tato przyszedl i powiedzial, zechyba kogos walnal glanem po glowie jak plyna. dla nieuswiadomionych - tata ma glany nabijane cwiekami. biedny ktos dostal stygmaty ^^

cztery razy walnelam piotrka w szczene moja jakze twarda czacha. bo nie umielismy zsynchronizowac podskokow. tylko czemu ja mam guza, a on nie ma spuchnietej szczeki??? ale jeszcze raz przepraszam :)

piotrek do rodzicow: ''ej, wy pilnujcie lepiej tego malego delikwenta (czyli mnie) bo gdyby nie ja, to by byla o polowe ciensza.'' fakt. i za to tez dzieki, bo bylam pod scena i zyje ^^

bilans strat wyglada tak: mam duuzego guza na lebie V_V poza tym naciagniete miesnie szyi (nie moge sie patrzec w dol, bo boli), zakwasy w miesniach nog i jeszcze jakies zadrapanie (chyba od zegarka piotrka). ale bylo wypasiscie.

IZA, ZALUJ. BYL HARDCORE.