05 marca 2005, 17:55
ja jestem takim malym i skomplikowanym stworzonkiem, ze sama siebie czasem juz nie rozumiem i nie nadazam :( nigdy nie wiem czego chce. albo chce tego co nie jest dla mnie odpowiednie. no i oczywiscie bronie sie przed tym co mogloby mnie uszczesliwic i co by bylo dla mnie wlasciwe.
bo ON powinien byc delikatny i romantyczny. ale jednoczesnie odjechany i harcorowy. powinnam czuc sie przy nim bezpiecznie i w ogole powninen sie mna opiekowac. wrazliwy i czuly. taki tez powinien byc. ale najbardziej to powinien byc wierzacy. zebym nie musiala go ciagnac w gore, tylko zebysmy razem sie umacniali.
tymczasem to wyglada troche inaczej... rozumiem dlaczego ania zawsze robi swoja slynna mine (''maly!! dorosnij!!'') jak zaczynam JEGO temat i dlaczego tata nie widzi nas razem. ja tez ostatnio przestalam widziec nas razem. jednak zbyt wiele nas rozni i... mam za duzo watpliwosci :( coraz bardziej sie przekonuje, ze oczekuje od zwiaku wiecej niz on moglby mi dac... a nie chce potem tylko przewacac oczami i wzdychac jak moja mama na wiesc o kolejnych jego wybrykach...
chyba potrzebuje kogos starszego. albo co najmniej w moim wieku. tylko oczywiscie jak sie juz taki zdarzy to mi nie odpowiada. uch uch uchhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh. czemu mnie zawsze ciagnie do tych, do ktorych nie powinno??
o problemach z przyjaciolka innym razem. jestem wyczerpana.