28 marca 2005, 13:50
Powietrzem natchnione kości
Ruszają piórami w pogórzu
Jak lekko na wysokości
W niebieskim ślizgać się kurzu
Świrem jak igłą zakłutą
Wdziobać się w obłok puszyście
O cienka wysoka nuto
Chwiejąca się w ametyście
Kropeczko w niebie cieknąca
Śmigłym, powiewnym zygzakiem
Aż oczy bolą od słońca
Jakże to można być ptakiem
Jak żywić się, najeść w chmurach
I popić wiatru posoką
Jak można na małych piórach
Latać tak bardzo wysoko
kto slyszal to zrozumie... kto nie slyszal niech natychmiast poslucha!!!
nareszcie wiosna... swiezosc poranka, spiew ptakow, promienie slonca na mych policzkach i lekkie podmuchy wiatru we wlosach... pierwsze krokusy w ogrodku i zielen trawy...
a potem "nuta o ptakach"... i az sie chce otworzyc okno, wyskoczyc na dwor i leciec z ptakami... leciec, leciec az do slonca!!!
i wtedy nie bedzie juz zadnych problemow, nie bedzie smutku ani cierpienia... bede wolna jak ptak i szczesliwa... i zasne na chmurze, a Pan i Jego anioly bedzie mnie tulil do snu...
ach, niech ta wiosna trwa juz na zawsze!!!