19 maja 2005, 12:42
no ale anyway, wczoraj najdluzszy tatus swiata mial swoje 17. urodzinki, wybralam sie wiec do swidni na pizze hehe:) jej, czuje sie tam juz jak w swoim drugim domu (no, moze trzecim - drugi jest u ani). przyszla jeszcze mamusia, i wujek pogo i kowal i upielkismy pyszna pizze mniam. moze jak nam nie wyjdzie z zespolem to otworzymy pizzerie w kanciapie? :D
bylo naprawde milo :) piania duzo jak zwykle :) no ale tatus szedl przeciez dzis do szkoly, wiec goscie sie rozeszli przed polnoca, a my... uch znowu gadalismy do drugiej -_-" ale ciesze sie bardzo, ze sobie moglam tez pobyc z nim troche sama, pogadac... to nic ze teraz mam oczka jak szparki (tato tez - wygladamy jakbysmy sie zbakali :)) jeszcze odespimy to kiedys.. chyba... raczej...
i poszlismy na poczte, bo naszywki przyszly :DDD juz nie mam gdzie je przyczepiac, ale nic to. grunt ze sa.. takie wypasione.. nareszcie mam swojego eko-punka :)
jedyna lypa, ze sie z aniolkiem nie spotkalam :( kupa, tak blisko a jednoczesnie tak daleko :(( no ale nie moglam go przeciez narazic na to, zeby do szkoly nie poszedl, ej. odbijemy sobie w sobote. ot co.
aha, bylabym zapomniala. wymienilismy sie z tata arafatami do soboty :))) piekny gest:) chociaz moja mama (ta prawdziwa) powiedziala, ze moja jest ladniejsza. ja sie tam nie znam.