Archiwum 11 października 2005


koncza sie wakacje... konczy sie kasa......
Autor: malenstvou
11 października 2005, 11:24
juz po pierwszym tygodniu na studiach... podoba mi sie :) malo zajec, duzo okienek, mili profesorowie (no moze oprocz dwoch kobiet). w ogole mam powtorke z urszulanek - same baby. nasz jedyny rodzynek stara sie o odroczenie gdyz studiuje takze politologie. a wtorki mam wolne (czyli dzisiaj). w piatki co prawda mam troche duzo, ale chyba dam rade zdazac na proby :)

na kolejnej probie bylo juz lepiej. i mysle ze z kazda proba bedzie lepiej az w koncu bedzie git. chopaki coraz lepiej na gitarkach pomykaja, ja sie musze nauczyc wchodzic kiedy powinnam, a kiedy jeszcze dlugi walnie w dzwonek krowi to juz bedzie nadgit :)

w sobote zrobilam sobie imprezke urodzinowa :) zaprosilam mego aniolka, anie z lukaszkiem, jeza z bobrem... dlugi i aga niestety nie mogli sie zjawic...
poszlismy na pizze. mamy dwie pizzerie w mych magicznych katach, z ktorych w jednej odbywalo sie wesele, a druga akurat byla na weekend zamknieta -_-" wobec tego odwiedzilismy euromarket, kupilismy pizze mrozone i ser, po czym u mnie w domku bober przygotowal pyszne pizze wlasnego autorstwa. delicjas. zjedlismy ja wiec przy piwku i "joint venture" (nie wiem dlaczego film "saving grace" po polsku nazywa sie "joint venture"). i to by bylo na tyle jesli chodzi o wspolne balowanie...

ania i lukasz zmyli sie po filmie w ustronne miejsce, a my pojedlismy troche salatki. potem jezu poczul sie zle (naorawde juz wygladala jak chodzaca smierc) wiec polozylismy ja u mojego brata w pokoju i bober juz tez z nia zostal. a my z aniolkiem dojedlismy troche salatki i wlaczylismy telewizor (a tego nie powinno sie robic po polnocy). i oczywiscie zaczelo sie szukanie "pieknych" pan wyginajacych smialo cialo i mowiacych "ruf mich an" -_-" bleee paskudy, to wylaczylismy niedlugo i poszlismy spac.

no i oczywiscie po piwku sie nam mizianie wlaczylo, jednak bylo to mizianie szczegolne gdyz. przed trzecia w nocy zauwazylismy niebieska swiatelka przemykajace po pokoju, wyjrzelismy przez okno a tam sie palil pustostan kolo naszego donu i straz pozarna przyjechala. to sobie poogladalismy troche jak gasili :) a kiedy sie znow polozylismy o 3:20 pzyszedl sms z heji na telefon lukasza. zanim go znalezlismy i wylaczylismy niezle dostalismy po uszach. wrocilismy znow do lozka a o 3:30 budzik ani -_-" syrena okretowa -_-" ania i lukasz pracuja w mc syfie na dworcu i czasem pracuja od 4:30... zapomnieli wylaczyc budzik... na szczescie wiecej niespodzianek nie bylo i moglismy spokojnie pospac sobie :)

a rano spotkalismy sie przy sniadanku z ania i lukaszem, powymienialismy wrazenia, zjedlismy salatke i trzy razy budzilismy jeza z bobrem :) na szczescie udalo sie ich dobudzic, a i jezyk juz troche lepiej wygladal :)

w kosciele oczywiscie znowu podsypialam i moj aniol mnie tykal jak tylko mi sie oczy zamykaly ...

no a potem pojechal... chcialabym zeby tydzien skladal sie z samych weekendow...

w samym pazdzierniku jest tyle koncertow ze musialabym miec ze 200 zeta zeby na wszystkie pojsc :( no i czemu najlepsze koncerty sa w czwartek?? i czemu ostatni transport do domu mam o 19:45??? a tak chcialam isc i na pidzame i na KULT :( i co znowu mam czekac na za rok?? uch uch uch. przynajmniej closter jest w sobote. i frontside jest w sobote. te sama sobote. ale aniolek zdecydowal ze pojdziemy na clostera. i dobrze :P