09 lipca 2005, 19:08
i nie tylko ja bede sama. oni tez beda w pewnym sensie sami.
mama bedzie sama w grupce.
tata nie bedzie mial komu zrobic dreadow.
a cala oaza zostanie pozbawiona psalmu na agape.
i kiedy sobie uswiadamiasz, ze obecnosc twojej malej osoby jest czescia ukladanki, ze tylko ty mozesz sprawic, ze wszystko ulozy sie w jedna calosc... wtedy masz juz dosc wszystkiego.
ja tez to sobie uswiadomilam i zamknelam sie w najciemniejszym kacie swego pokoju. tam gdzie mnie nikt nie widzi.
plakalam tak dlugo az oczy zaczely mnie niemilosiernie piec.
i postanowilam wyjsc z tej skorupki i poprawic sobie humor.
po zjedzeniu trzech lyzek masla orzechowego juz robi sie niedobrze.
ale po rozmowie z posiadaczem najslodszego glosu na ziemi robi sie dobrze.
i musi byc dobrze. niewazne, ze wszystko sie sypie. jak sie posypie to trzeba odbudowac w nowej, lepszej formie. a jak sie posypie jeszcze raz, to odbudowac jeszcze raz i jeszcze i jeszcze. najlepiej z pomoca kogos, kto cie kocha.