Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30
|
01 |
02
|
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
Najnowsze wpisy, strona 13
aaaaaaaaaa!! zrobilam to nareszcie nareszcie!! ale, o Boze, jak ja sie balam... tak sie balam, ze bedzie koszmarnie bolec... a bolalo tylko troszke, tak na poczatku, a potem to juz tylko radocha byla i totalna euforia, ze nareszcie sie zdecydowalam! no dobra, teraz tez troche boli, nawet troche wiecej niz troche... ale najwazniejsza jest w tym momencie satysfakcja. no i to ze bylam dzielna.
w koncu pierwszy raz ada mi przekluwala ucho nieomal na zywca taka gruubasna igla :)
ale zeby nie bylo, ze tylko tyle... to bylam jeszcze z aniolkiem w kinie na ringu 2 :))) bylo suuuuuper... zreszta co tu duzo mowic.. bardzo przyjemnie, i film git i spacerek git... i nawet wizyte w klasztorze SS. urszulanek przezyl :) dzieki *muaaaaaaaks* nie tylko za dzis, ale za caloksztalt :)))
znowu znalazlysmy sie z ada w swidni i robimy druga czesc dreadow :) łojojoj sa naprawde boskie, ja juz tak bardzo chce swoje wlasnie a tu takie jazdy mam z rodzicami ze az szkoda gadac.
anyway, wczoraj prawie caly dzien przesiedzialam z aniolem :) troche u taty, troche na lonie natury i tak caly dzien jakos zlecial :) a tatus wciaz dready i dready... masakra...
no koniec dnia zapuscilismy sobie znowu film edukacyjny o bobie :) to juz jest nasza tradycja. i okazuje sie, ze za kazdym razem wynosimy z tego filmu nowa madrosc. bob marley to jednak byl cudowny czlowiek, taki pelen... glebi i mocy Jah :)))
dready krecilismy tak do ok. 3 w nocy (ojojoj)a ja jeszcze w miedzyczasie napisalam maila do artura punka, choc nie gadalismy od wielkanocy. i jak on sie ucieszyl z tego maila :) od razu z ranca odpisal, fajnie, ja tez sie ucieszylam :)
i znowu spalismy z tata na materacyku, ade polozylismy na lozeczku :) no i oczywiscie na tym materacyku, jak to zwykle bywa jak z tata spie, znowu dostalam z kolana w plecy :D z ta roznica, ze tym razem z wykopem ojojoj :)ale nad ranem sie przebudzil, poglaskal mnie i powiedzial, ze mnie kocha, wiec wybaczy mu sie to :*
mamy juz troche malo czasu do autobusu do domu a tu wciaz jeszcze trzeba dready robic. mam nadzieje, ze tato zdazy...
niemiecki na 95% tak btw :)
przyjechalam do swidni wraz z ada w piatek. ada przyjechala do tatusia robic sobie dready. wyjechala dzis po poludniu i jak na razie ma 18 dreadow ale takich wypasionych na maxa ja tez juz chce miec swoje!!! anyway, bylo git, mimo ze troche toczylismy kule, ale nic to. i znowu oglaalismy noca film o bobie (patrz ktoras notka z sierpnia). tym razem pierwsza wymiekla ada :) i wiecei jaka madrosc tym razem wyciagnelismy z tego filmu? bob powiedzial: "ziele... to roslina" pianie:).
poszlam dzis do lekko zmasakrowanego aniolka. zwiazek bez zwiazku i bez skokow w bok. to rozwiazanie na dzien dzisiejszy. a co z tego wyjdzie to jeszcze nie wiemy:)ale bylo milo, nie powiem... az sie spoznilam pare godzin do domu i tato dluugi sie martwil (bo mu wyslalismy esemesa ze w ciazy jestem:)) i teraz jest lekko zly, bo mialam wrocic o 19 a tu sie zrobila nagle 21 heh:)
jutro moze zrobimy mi kolejnego dreada. tak bym chciala...
wczoraj zdawalam angielski ustny - 20/20 :) dzisiaj poslki - i znow 20/20!!! jeszcze tylko jutro niemiecki... czy bedzie kolejna stowka??? :D
nareszcie mamy nowego papieza! co za ulga dla serca! czuje ze bedzie on dobrym nastepca Jana Pawla Wielkiego... juz od razu zdobyl moja przychylnosc... no i prosil, aby sie za niego modlic. nie omieszkam :) bedzie dobrze. chwala Panu!
tydzien temu byl u mnie tato dlugi... ze wzgledu na wydarzenia zeszlego tygodnia nie opisywalam ich...
tato wpadl w piatek wieczorem zaraz po spotkaniu w maurycym :) mimo, ze u mnie byla rodzina w odwiedziny to udalo sie nam go polozyc gdzies (dzieki mamo). wiec zrobilismy sobie kolacyjke, a potem zaraz siedlismy do roboty nad dreadem mym :) musze wam powiedziec, ze tato robi dready na maxa, zadnej chemii tylko szydlo i popiol z gandy :D i jest git. polecam wszystkim. w kazdym razie podczas dreadmakingu wpadla moja mama i sie spytala co robimy. no to my ze dreada. "jestes jeszcze bardzo niedojrzala" i fuuu zamknela za soba drzwi. do tej pory boi sie tego dreada :(
w sobote wstalismy rano, niewyspani oczywiscie i po sniadanku zabralismy sie za iroka. ojojojoj, tato ma takie krecone wlosy i to byla meka zeby mu iroka postawic. zwlaszcza ze ja nie umiem :/ przepraszam tato, ze sie rozwalil tam z tylu... ale po warstwie pianki, wosku, zelu i na koncu lakieru jakos ustal i wyruszylismy zdobywac moja magiczne miasto katy wroclawskie:)
ludzie uciekali w pospiechu i chowali sie w bramach gdy szlismy hihi... moja miescinka nie widziala w swym zyciu jeszcze takich punkow jak my:) chodzilismy po roznych sklepach, a ludzie wygladali zza polek i przygladali sie nam jak... cudownym zjawiskom. a my kupilismy tymbarka (W KARTONIE) i poszlismy go zulic na laweczke pod ratuszem. i dokrecalismy dreada *rotfl* a potem usiadly kolo nas takie dwa lyse drechy napakowane i mowili tacie, ze jakby mieli wlosy to tez by sobie zrobili takie fryzury ojojoj... a wczesniej szla taka babcia z wnuczka i o dziwo! pochwalila nas za kreatywnosc :) taka babcie miec... potem biegly jakies dzieci i ojojoj jakies gupie zaczely sie brechtac i pokazywac nas palcami. o nie! ty my za nimi sruuu, a tato wyciaga kule mocy i "cos nie tak?" hihihi, no nie moge z nas...
a na obiadku rozmawialismy z moja mama o mlodziezy wszechpolskiej. jak mozna nie wiedziec ze to rasisci i skrajni nacjonalisci??? i mama wmawia nam, ze mamy mozgi wyprane przez media. sama ma, bo widzi panow w gajerach, ktorzy mowia, ze chca "bronic Polski" tyle ze nie dodaja, ze "przed zydami". jejjjjj no i nie dalo sie jej uswiadomic... biada, biada.
potem to juz szybko umylismy tacie glowke, bo sie irokez z deka rozwalil :/ i wzielismy sie za plakacik anty mc donald. musimy go jeszcze jakos fajnie podpisac i skserowac, bo graficznie to wyszedl git :) jestsmy z siebie dumni. i jak juz zrobilismy wszystko co mielismy to sie zbunkrowalismy pod kolderka (ej tylko bez mysli! to moj ojciec!) i sobie lezelismy, gadalismy, odpoczywalismy.... az przyszla mama i kazala sie zbierac do drogi.. szkoda, bo tak milo sie lezalo jeszcze muzyczka i git. :)
dziekuje tatusiu, ze przyjechales, bylo cudownie. kocham cie :***