Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28
|
29
|
30 |
31 |
01 |
02 |
03
|
04 |
05 |
06 |
07
|
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
Najnowsze wpisy, strona 14
mama: "nie rozumiem rzeczy, ktore robisz, o ktorych mi opowiadasz.. nie rozumiem twojej muzyki..."
"punki to anarchia, smierc i nienawisc do zycia"
"nigdy sie o ciebie nie martwilam, ale ostatnio spedzasz mi sen z powiek..."
"dlugi ma na ciebie zly wplyw..."
"wszystko, tylko nie dready. koajrza mi sie z brudem, koltunami, niemyjacymi sie wiezniami"
ania: "nie mow mi, ze muzyka nie ma na ciebie zadnego wplywu... sluchasz zielonych zabek i rezygnujesz z rzeczy ktore lubisz, bo McDonald zabija krowy"
"nie chce krytykowac dlugiego, ale... nie upodabniaj sie do niego"
"sluchasz takiej dolujacej muzyki i sie dolujesz wieczorem.. i jak masz te problemy i slyszysz ze 'znowu wszystko sie pojebalo' to jeszcze bardziej sie dolujesz"
"czemu sluchasz o rzeczach, z ktorymi sie nie zgadzasz?(a ja wole marihuane - happysad)"
pozwolcie mi byc taka jak chce... kochajcie mnie mimo wszystko... mi naprawde nic zlego sie nie dzieje... i to wcale nie jest zeby sie przypodobac tacie, albo ze jak on tak mowi to ja tez. on mi pokazal ten swiat, ale nie wsadzil do niego na sile. ja nosze roznokolorowe sznury dla siebie. robie sobie dready dla siebie. slucham punka dla siebie. ja nie daje sobie tak latwo czego wmowic i dac sie przekonac. jesli sama sie zainteresuje to co innego. i jezeli widze, ze cos jest zle to sie nie pakuje, a jesli mi odpowiada to jest git. zrozumiano?
bo jak smierc potezna jest Milosc,
a zazdrosc jej nieprzejednana jak szeol,
zar jej to zar ognia
plomien Panski...
On wciaz zyje... zyje z naszym Panem, tam gdzie nie ma juz cierpienia ani bolu, siedzi u stop naszego Boga i modli sie za nami...
zal i tesknota pozostaje, gdyz swiat opuscil najwspanialszy z ludzi... ale nie pozwolmy, zeby jego dzielo umarlo wraz z nim...
jest dobrze. jest DOBRZE. :D
wybralam sie z pieskiem na wieczorny spacerek. a on uparl sie zeby zabrac ze soba moja ukochana skarpete. MOJA. UKOCHANA. SKARPETE. bo byla w niej dziura i mama dala ja pieskowi -_-" i on taki z niej szczesliwy (w koncu to byla piekna skarpeta) zabral ja na spacer i nie dal sobie jej wyjac z pyska. oczywiscie przy pierwszym drzewku zapomnial o niej i kto niosl skarpete? tak, maly :) bynajmniej nie w pysku ^^ piesek przypomnial sobie o niej juz na sciezce do naszego domu. pieknie.
ale wiecie jaka cudowna noc jest tutaj wlasnie? niebo czysciutkie, lekki wiaterek, miliony gwiadz i nikogo na ulicy... taka bloga cisza.. az musialam ja zniwelowac moim spiewem :) oczywiscie wszystko na czesc Pana. tak mi lekko, i tak cudownie... *wzdych* dziekuje Tatusiu, dziekuje Jezu... Ty juz wiesz za co...
jesli wszystko sie uda to w sobote przyjedzie tatus. zeby nie bylo niedomowien - dlugi tatus. moj najukochanszy przyjaciel z przyjaciol. oprocz dluuuuugiego gadania i przytulania mamy zamiar zrobic wszystkie te rzeczy, po ktorych dostaniemy od rodzicow: robimy iroka (tacie - sztuk jeden). robimy dreada (mi - sztuk jeden). przekluwamy sobie uszy (ja sztuk jeden, czwarty do kolekcji, tata jeszcze nie wie czy). szykujemy akcje wiadmosciowa na McSyf (sztuk tego jeszcze nie wiemy).
jest cudownie, wiecie? kocham wiosne.
"nuta o ptakach" - akurat
Powietrzem natchnione kości
Ruszają piórami w pogórzu
Jak lekko na wysokości
W niebieskim ślizgać się kurzu
Świrem jak igłą zakłutą
Wdziobać się w obłok puszyście
O cienka wysoka nuto
Chwiejąca się w ametyście
Kropeczko w niebie cieknąca
Śmigłym, powiewnym zygzakiem
Aż oczy bolą od słońca
Jakże to można być ptakiem
Jak żywić się, najeść w chmurach
I popić wiatru posoką
Jak można na małych piórach
Latać tak bardzo wysoko
kto slyszal to zrozumie... kto nie slyszal niech natychmiast poslucha!!!
nareszcie wiosna... swiezosc poranka, spiew ptakow, promienie slonca na mych policzkach i lekkie podmuchy wiatru we wlosach... pierwsze krokusy w ogrodku i zielen trawy...
a potem "nuta o ptakach"... i az sie chce otworzyc okno, wyskoczyc na dwor i leciec z ptakami... leciec, leciec az do slonca!!!
i wtedy nie bedzie juz zadnych problemow, nie bedzie smutku ani cierpienia... bede wolna jak ptak i szczesliwa... i zasne na chmurze, a Pan i Jego anioly bedzie mnie tulil do snu...
ach, niech ta wiosna trwa juz na zawsze!!!
Przyjacielu,
jak dobrze jest mi tu z Toba, przy Tobie
i nie musisz mowic nic wiecej
wystarczy, ze jestes...
bo nie ma wiekszej milosci niz ta,
gdy ktos zycie oddaje bym ja mogl zyc,
bo nie ma wiekszej milosci niz ta...
nasz Pan zmartwychwstal! prawdziwie zmartwychwstal! Alleluja!